wtorek, 13 grudnia 2011

Dialog dziewiąty...


We wtorek była tracheostomia. Szyja obwiązana, rurka wystaje, respirator podłączony do rurki, bo Joasia nadal sama nie oddycha. Czy będzie kiedykolwiek mówić i jeść? Wciąż gorączkuje, ale bywa już częściej przytomna. Czasami odnoszę wrażenie, że porusza ustami - nie wiem czy chce coś mówić, czy to tylko spontaniczne reakcje układu nerwowego na ból, lub cokolwiek.... Wczoraj uniosła rękę, a dzisiaj miałam wrażenie, że chciała mnie poklepać po niej! Ale lekarz jeszcze nie każe zbytnio cieszyć się..... Nadal jest zagrożenie życia! Dziś miała kolonoskopię, jeszcze nie znam wyników, ale jest podejrzenie nowotworu jelita grubego. Jest gronkowiec w płucach, odleżyny w gardle po rurce  intubacyjnej, płyn w otrzewnej brzucha, no i  sepsa...! To chyba zbyt wiele do udźwignięcia dla tej kruszynki....
Wegetuję..... Jestem zgaszona, nie potrafię się uśmiechnąć nawet do pani w sklepie.... Zaczynam odczuwać ciężar tego potwornego bólu....
Przepraszam Marysiu, że milczałam. Przeraża mnie, że Ty i Asia tak macie... Wiem, że cierpisz, a czasami z bezradności czujesz nicość... Nie umiem pojąć, czemu niektórzy mają blisko cierpienie i kłopoty, a inni szybują jak błękitne ptaki, obok....,. wolni...  Ja nie rozumiem logiki Bożej....

Myślę, że życie tu jest jak hologram wobec wieczności i życia prawdziwego duszy. Ten kto „przechodzi” nie cierpi..., jemu jest zazwyczaj lepiej.... Tylko okrutni ludzie mogą się obawiać. Cierpimy tylko my..., których opuszczają ukochani. Jeśli Twojej Asi dane będzie udać się w wędrówkę do lepszej Rzeczywistości..... to na pewno będzie szczęśliwa. Kiedy żyjemy Duszą jesteśmy w pełni wiedzy. Tam, Asia będzie równie mądra jak Ty...., lub mądrzejsza. Pytanie tylko...., czy jeśli tak się stanie...., czy Ty pozwolisz jej odejść?

Powiedz, jak czuje się Asia?
Znowu jest podłączona pod respirator.
A była odłączona?
Tak już dwa dni.
Czyli było lepiej... A jeśli jest raz lepiej i raz gorzej, to ma się ku lepszemu...
Wyglądało na to, że idzie ku lepszemu.... niestety niewydolność oddechowa jest koszmarna.
Czy była świadoma jak była odłączona?
Poza tym, że jest przytomna i poznaje mnie (nawet dała mi buzi !!!), to stan somatyczny jest zatrważający. Temperatura, sepsa i to wszystko co jest „be” nakręca w niej ataki, a wtedy jest bezdech. Biegunka, wymioty, to wszystko jest nadal. Dziś dostała po raz trzeci krew.... jest potworna anemia! Opuchlizna zaczyna schodzić, ale już widać, że jest zanik mięśni. Pojawiło się też nowe „be” - jest porażenie nerwu lewej ręki - jak po udarze.
Zanik mięśni minie, a porażenie nie musi być porażeniem. Może to tylko bezruch albo ucisk? To też minie... Ćwiczenia... Dobrze ze schodzi opuchlizna, ona mnie najbardziej martwiła.
Ale brzuch nadal ma do piersi! Nadal jest wodobrzusze!
Hm... bo leży...? Krążenie...?
Nie, to jest to paskudztwo w jelicie grubym! Jest też gronkowiec w płucach.
Gronkowiec... też zwalczy. A to paskudztwo? Skąd to i czy na pewno?
Jeszcze nie ma wyników. Tuż przed kolonoskopią były krwiste biegunki, a to źle wróży.
Problemy brzuszne mogą być przez antybiotyki.
Z tego co wiem, to antybiotyk podawany wcześniej na anginę mógł spowodować lawinę. To już drugi miesiąc, a lekarze wciąż nie mogą tego zwalczyć.... jak było tak jest... no, może ciut ciut inaczej...
Sepsa to trochę sprawka szpitala... Jak Tata był w szpitalu, to sepsę miał jeden jego sąsiad. Zauważyłam, że oni w tej samej misce myli każdego! To jak się nie zarazić, kiedy każdy słaby? Ehhh... Myślę, że będzie lepiej. I nie ma żadnego raka..., wszystko to skutki sepsy, prawdopodobnie usuwalne, jak uda się ją pokonać.
Mów mi to stale! Potrzebuję tego! Dzięki za każde Twoje słowo, za każdy odruch serca...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz