We wtorek była
tracheostomia. Szyja obwiązana, rurka wystaje, respirator podłączony do rurki,
bo Joasia nadal sama nie oddycha. Czy będzie kiedykolwiek mówić i jeść? Wciąż
gorączkuje, ale bywa już częściej przytomna. Czasami odnoszę wrażenie, że
porusza ustami - nie wiem czy chce coś mówić, czy to tylko spontaniczne reakcje
układu nerwowego na ból, lub cokolwiek.... Wczoraj uniosła rękę, a dzisiaj miałam
wrażenie, że chciała mnie poklepać po niej! Ale lekarz jeszcze nie każe zbytnio
cieszyć się..... Nadal jest zagrożenie życia! Dziś miała kolonoskopię, jeszcze
nie znam wyników, ale jest podejrzenie nowotworu jelita grubego. Jest
gronkowiec w płucach, odleżyny w gardle po rurce intubacyjnej, płyn w
otrzewnej brzucha, no i sepsa...! To chyba zbyt wiele do udźwignięcia dla
tej kruszynki....
Wegetuję..... Jestem zgaszona, nie potrafię się uśmiechnąć nawet do pani w sklepie.... Zaczynam odczuwać ciężar tego potwornego bólu....
Wegetuję..... Jestem zgaszona, nie potrafię się uśmiechnąć nawet do pani w sklepie.... Zaczynam odczuwać ciężar tego potwornego bólu....
Przepraszam Marysiu, że
milczałam. Przeraża mnie, że Ty i Asia tak macie... Wiem, że cierpisz, a
czasami z bezradności czujesz nicość... Nie umiem pojąć, czemu niektórzy mają
blisko cierpienie i kłopoty, a inni szybują jak błękitne ptaki, obok....,. wolni... Ja nie rozumiem logiki Bożej....
Myślę,
że życie tu jest jak hologram wobec wieczności i życia prawdziwego duszy. Ten kto „przechodzi” nie cierpi..., jemu jest zazwyczaj
lepiej.... Tylko okrutni ludzie mogą się obawiać. Cierpimy tylko my..., których
opuszczają ukochani. Jeśli Twojej Asi dane będzie udać się w wędrówkę do
lepszej Rzeczywistości..... to na pewno będzie szczęśliwa. Kiedy żyjemy Duszą
jesteśmy w pełni wiedzy. Tam, Asia będzie równie mądra jak Ty...., lub
mądrzejsza. Pytanie tylko...., czy jeśli tak się stanie...., czy Ty pozwolisz
jej odejść?
Powiedz, jak czuje się Asia?
Znowu jest podłączona pod respirator.
A była odłączona?
Tak już dwa dni.
Czyli było lepiej... A jeśli jest
raz lepiej i raz gorzej, to ma się ku lepszemu...
Wyglądało na to, że idzie ku lepszemu.... niestety
niewydolność oddechowa jest koszmarna.
Czy była świadoma jak była
odłączona?
Poza tym, że jest przytomna i poznaje mnie (nawet dała mi
buzi !!!), to stan somatyczny jest zatrważający. Temperatura, sepsa i to wszystko
co jest „be” nakręca w niej ataki, a wtedy jest bezdech. Biegunka, wymioty, to
wszystko jest nadal. Dziś dostała po raz trzeci krew.... jest potworna anemia!
Opuchlizna zaczyna schodzić, ale już widać, że jest zanik mięśni. Pojawiło się
też nowe „be” - jest porażenie nerwu lewej ręki - jak po udarze.
Zanik mięśni minie, a porażenie
nie musi być porażeniem. Może to tylko bezruch albo ucisk? To też minie...
Ćwiczenia... Dobrze
ze schodzi opuchlizna, ona mnie najbardziej martwiła.
Ale brzuch nadal ma
do piersi! Nadal jest wodobrzusze!
Hm... bo
leży...? Krążenie...?
Nie, to jest to paskudztwo w jelicie grubym! Jest też gronkowiec w płucach.
Gronkowiec... też zwalczy. A to
paskudztwo? Skąd to i czy na pewno?
Jeszcze nie ma wyników. Tuż przed kolonoskopią były krwiste
biegunki, a to źle wróży.
Problemy brzuszne mogą być przez
antybiotyki.
Z tego co wiem, to
antybiotyk podawany wcześniej na anginę mógł spowodować lawinę. To już drugi
miesiąc, a lekarze wciąż nie mogą tego zwalczyć.... jak było tak jest... no, może
ciut ciut inaczej...
Sepsa to
trochę sprawka szpitala... Jak Tata był w szpitalu, to sepsę miał jeden jego
sąsiad. Zauważyłam, że oni w tej samej misce myli każdego! To jak się nie
zarazić, kiedy każdy słaby? Ehhh... Myślę, że będzie lepiej. I nie ma żadnego
raka..., wszystko to skutki sepsy, prawdopodobnie usuwalne, jak uda się ją
pokonać.
Mów mi to stale! Potrzebuję tego! Dzięki za każde Twoje słowo,
za każdy odruch serca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz