środa, 14 grudnia 2011

Dialog dziesiąty...


Wiesz... wielu mnie zostawiło w tej sytuacji, nie podało rąk, odwróciło głowę i plecy. Obcy stali się bliżsi....
Bo tak często jest... czasami ludzie czynią to z lęku... Nie wiedzą, jak się zachować, albo nie chcą się dołować.
Wiem, bardzo mnie to zabolało, ale wiem, że oni tacy po prostu są... Najbardziej przykre było usłyszeć „wyjechałam odpocząć”...., „nie chcę kłopotów”....,  przecież nie pomogę Ci, nie jestem lekarzem”....

Zastanawiam się zawsze, czemu tak jest? Abstrahujac od ludzi..., czemu Bóg tak dopuszcza?
Aby doświadczyć miłości...?
Ktoś mi powiedział, że dlatego, by bardziej zaufać Bogu, nie ludziom, nie sobie... Po prostu doświadczyć i pokazać Bogu, że mimo wszystko... jesteś pełna miłości. Bóg chce pokazać, że każdy zawiedzie tylko nie On. Tyle..., że On ma swoja transcendentną logikę. Dla Niego ważna jest wieczność i byt najprawdziwszy.

Egoistycznie rzecz biorąc ja to wiem, że jestem pełna miłości do człowieka...., ale wciąż mam nadzieję, że otaczam się ludźmi podobnymi do mnie.... Tymczasem tak nie jest... i chyba dlatego tak czuję, że Bóg mi pokazuje nie idź tam, gdzie miłości mało...
Nie, Bóg pokazuje coś innego. Idź tam, gdzie brak miłości i pokaż ją.
Pokazałam, zobaczyłam plecy...., a jak już upadłam pod ciężarem, to wyciągnęły się ręce na spotkanie ze mną...., tylko.... ja już leżałam, bez sił....
Powiedz to Bogu, nie bój się Jemu żalić, krzyczeć na niego, prowadź z nim dialog! On tego pragnie... Bądź jak dziecko, po prostu się wyżal. Powiedz Matce Bożej jak Ci ciężko, Ona przecież to zrozumie.
Może za cicho gadam...? Jestem subtelna, nie walę, nie krzyczę i nie złorzeczę.... proszę tylko o siłę... i zawsze dziękuję, za najmniejszy dar....

Ktoś kiedyś uczył mnie medytacji, ale takiej katolickiej. Np. otwierasz Pismo Św. na „chybił-trafił”,  przypadkowo. Próbujesz odnieść myśl do siebie i zrozumieć... Otwórz. Wcześniej zapytaj, co chce Ci Bóg powiedzieć? Otwórz... czytaj i rozważaj, odnosząc to do siebie ... Spróbuj już dziś, na gorąco.

Otworzyłam... To list do Galatów 4,21-5,10.

„Wesel się, niepłodna, która nie rodziłaś!
Wykrzykuj z radości, która nie zaznałaś bólów rodzenia!
Bo więcej dzieci ma ta, która była opuszczona
aniżeli zamężna! (Iz 54,1)”

Nie jestem niepłodna, ale Joasi nie urodziłam.... Co to ma znaczyć? Wesel się...?

I dalej.... „Porzuć niewolnicę i wyrzecz się jej syna! Bo syn niewolnicy nie będzie dziedzicem na równi z synem wolnej” (Rdz 21,10) [To jest z Alegorii o Sare i Agar]
Mam się wyrzec Joasi?

Nie, wniknij w to.  A... „Joasi nie urodziłam”? Co masz na myśli?
Joasia pojawiła się w moim życiu, kiedy miała 9 miesięcy. Jest dzieckiem adoptowanym, całkowicie.
Ooo... może to klucz?
Przecież to bez znaczenia! Jest moim dzieckiem!
Nie..., poczekaj ...

„Wesel się, niepłodna, która nie rodziłaś!
Wykrzykuj z radości, która nie zaznałaś bólów rodzenia!
Bo więcej dzieci ma ta, która była opuszczona
aniżeli zamężna! (Iz 54,1)”

niepłodna = pomon

Nie rodziłaś Asi......., ale właśnie Ty masz więcej dzieci /czyt. zasług/. Jesteś opuszczona przez męża, ale jesteś miła Bogu, bo zrobiłaś więcej niż inni... Więcej okazałaś miłości, bardziej jesteś matką...

„Bo więcej dzieci ma ta, która była opuszczona”

Myślę, że to można wielopłaszczyznowo odebrać, ale z pewnością jest to okazanie przez Boga, że jesteś dla Niego bardzo wartościowa. Zauważ, że mowa o dziecku i ciekawe... bo istotnie nie rodziłaś......, choć to świadczy o Tobie dobrze... I nie w tym rzecz, czy dziecko rodzone czy nie, ale jak mu dajesz miłość..., to podwójny splendor.

No właśnie.... i każe porzucić....! Nie umiem tego! Nie po to wzięłam Joasię, by ją porzucić.....
Nie wiem czy porzucić, nie staraj się rozumieć tego dosłownie....
Zostawić, oddać.... to dla mnie to samo....

Jak coś Ci obce albo nie rozumiesz..., pytaj dalej, kłóć się, jak Żyd. Tego nie wiesz, o co prosi Cię Bóg. Ja tu widzę, że Cię ceni... za twoją miłość do Asi.

„Porzuć niewolnicę i wyrzecz się jej syna! Bo syn niewolnicy nie będzie dziedzicem na równi z synem wolnej” (Rdz 21,10)

Fakt, nie wiem, o co mnie prosi....., ale ja nie mam sił...., jestem tylko człowiekiem...
Zapytaj Go..., o co Cię prosi. Powiedz mu, że nie masz sił, że nie wiesz, co myśleć. Wniknij w to, ale...... nie bądź subiektywna, w sensie, że kieruje Twą myślą lęk. Nie wyciągaj pochopnych wniosków, długo myśl. A jak nie rozumiesz..., pytaj dalej.

No dobrze... otwieram, gdzie palec się zatrzyma... To jest Kazanie św. Piotra (2,11-26)

„Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie - słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże”. Zdumiewali się wszyscy i nie wiedzieli, co myśleć: „Co ma znaczyć?” - mówili jeden do drugiego. „Upili się młodym winem” - drwili inni. Pierwsze wystąpienie Głowy Kościoła. Wtedy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił do nich donośnym głosem: „Mężowie Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie mych słów! Ci ludzie nie są pijani, jak przypuszczacie, bo jest dopiero trzecia godzina dnia, ale spełnia się przepowiednia proroka Joela:
W ostatnich dniach - mówi Bóg - wyleję Ducha mojego na wszelkie ciało,
i będą prorokowali synowie wasi i córki wasze,
młodzieńcy wasi widzenia mieć będą,
a starcy - sny.
Nawet na niewolników i niewolnice moje
wyleję w owych dniach Ducha mego,
i będą prorokowali.
I sprawię dziwy na górze - na niebie,
i znaki na dole - na ziemi.
Krew i ogień, i kłęby dymu,
słońce zamieni się w ciemności,
a księżyc w krew,
zanim nadejdzie dzień Pański,
wielki i wspaniały.
Każdy, kto wzywać będzie imienia Pańskiego,
będzie zbawiony.
Mężowie izraelscy, słuchajcie tego, co mówię: Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie, tego Męża, który z woli postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim, bo Dawid mówił o Nim:
Miałem Pana zawsze przed oczami,
gdyż stoi po mojej prawicy,
abym się nie zachwiał.
Dlatego ucieszyło się moje serce
i rozradował się mój język,
także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei....”

Za wiele tu treści.... nie wiem na co zwrócić uwagę, na czym się zatrzymać...

Poczekaj....

I sprawię dziwy na górze - na niebie,
i znaki na dole - na ziemi.
Krew i ogień, i kłęby dymu,
słońce zamieni się w ciemności,
a księżyc w krew,
zanim nadejdzie dzień Pański,
wielki i wspaniały.
Każdy, kto wzywać będzie imienia Pańskiego,
będzie zbawiony.

Tak, zwróciłam na to uwagę

Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci
Miałem Pana zawsze przed oczami,
gdyż stoi po mojej prawicy,
abym się nie zachwiał.
Dlatego ucieszyło się moje serce
i rozradował się mój język,
także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei

Tak szukaj Marysiu...... i nie trać nadziei. Pamiętaj, że cuda się zdarzają... Każdy, kto wzywa Boga będzie zbawiony. Bóg każdego usłyszy i pomoże Ci, zobaczysz. Rozmawiaj z Nim... na pewno  wiele się dowiesz..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz