niedziela, 18 grudnia 2011

Dialog dwudziesty siódmy...


Czy Twoja praca, która jest chyba pasją, jakoś Ci pomaga?
Tak „po wierzchu” jest O.K., jakoś funkcjonuję. Gorzej w głębi. Tam wszystko się gotuje, kotłuje, miesza, niepokoi...
Tego chyba nie unikniesz.
Nie, z pewnością nie.... ale niepokoją mnie ludzie, między którymi żyję.
Czemu?
To mur....
W pracy?
Wszędzie...
Odsunęli się?
Tak i czuję się z tym okropnie, bo doświadczam podwójnego bólu. Bólu po stracie Joasi i bólu izolacji, którą fundują mi ludzie. Czuję się jak „trędowata” ze swoim cierpieniem. Ludzie „taktownie” omijają mnie nie chcąc mówić o tym co się stało.... Czy naprawdę NIC się nie stało? Odeszła z mego życia najważniejsza osoba, a ludzie udają, nie widzą lub nie chcą widzieć... Ranią mnie swoim „taktem”. Na Boga! Jeszcze nie tak dawno znajomi na naszym portalu dzielili Jej radości i sukcesy.... A dziś? Pozostały puste, nic nie mówiące wielokropki w miejsce uczuć.... Była i nie ma.... Czy to takie oczywiste, że można przejść nad tym do porządku dziennego? Nie wierzę, że nie porusza to ludzkich serc. Tylko dlaczego dławią to w sobie? Milczeniem i przyzwoleniem na tę cichą obojętność wykluczają mnie z życia, osobę nie tak dawno jeszcze podziwianą....
Gubię się w tym wszystkim. I jest mi podwójnie smutno...
To straszne co mówisz... Straszne...

Dialog dwudziesty szósty...


Wiesz... niedawno spotkałam kobietę, która straciła wnuczka. Opowiadała o tym, jak bardzo jego siostrzyczka przeżywa jego śmierć. Mała prosiła wręcz, by jej się przyśnił. I przyśnił się. Przytulił ją całym ciałem i rzekł „po co te nerwy, po co te łzy?"
Ja też proszę, by Asia przyśniła mi się.
Może nawet śniła Ci się, a nie pamiętasz?
Nie, nie śniła mi się.
Nie wiem co myśleć? Może za wcześnie?
Śpię spokojnie, ale nigdy, poza pierwszym dniem po śmierci nie śniła mi się...
A jak śniła się dnia pierwszego?
Widziałam jak kurczy się w łóżku, kurczyły się nogi, robiła się coraz mniejsza. I cały czas gdzieś w umyśle funkcjonowało przekonanie, że to lekarze zawinili. Starali się potem, jak już była skurczona, ratować ją i przenieść w jakieś inne miejsce (do „szpitala”?). To było miejsce, które pamiętam ze swoich jakichś wcześniejszych snów, gdzieś w Zielonej Górze. Potem „film” urwał się...
To nie przesłanie..., to Twoje myśli...
Być może..., ale ja wiem, że lekarze zawinili!
W którym momencie?
Od początku! Asia umarła z powodu sepsy!
A respirator...  dlaczego?
Śpiączka farmakologiczna i wyłączenie wszystkich funkcji organizmu.
A śpiączka..... bo cierpiała? A cierpiała..... bo powikłania jej choroby?
„Wyłączyli” ją z życia, by uniknąć powikłań, nie udało się.
A powikłania się pojawiły... bo respirator, bakterie, to typowe.
Bo zarazili ją mnogimi szczepami bakterii szpitalnych!
No właśnie. Marysiu, czy pomoże Ci dochodzenie prawdy i sprawiedliwości?
Nie, bo zatarto wszelkie ślady!
Więc... nie dręcz siebie, tak czynią ciągle.
W wypisie nie ma nawet informacji o sepsie, mimo iż do mnie mówiono otwarcie o tym!
A jaka jest  informacja?
Że stwierdzono zgon pacjentki.
A przyczyna?
Po prostu zmarła!
Na co?
Nie podano! Po prostu zmarła!
A w karcie choroby?
Też nie ma!
Nic?
NIC!
Dziwne ...
Skremowałam Joasię.... niczego nie udowodnię i nie zamierzam dochodzić. Nic Jej życia nie wróci!
To mądra uwaga. Nie rozważaj tego już, bo to niepotrzebny już ból .
Nie rozważam..... Boli to, że Jej nie ma.... a mogła BYĆ!
A może Bóg na to zezwolił? Zobacz, kilka lat temu miała podobną sytuację.
Nie wiem... wciąż szukam odpowiedzi...
Widać tak miało być, z jakiegoś powodu, choć po ludzku tego nie pojmiemy.


sobota, 17 grudnia 2011

Dialog dwudziesty piąty...


Wiem, że bywam marudna i koszmarna, przepraszam... Ja jakoś odsunęłam się od ludzi, czuję się zupełnie niewartościowa. Nie wiem jak to ująć, ale czuję, że powinnam umrzeć, że tylko to mnie czeka.
Powinnaś coś z „tym” zrobić.... zmarnujesz życie..., JEDYNE! To się nazywa depresja!
Ja przegrałam życie...
To można dopowiedzieć dopiero na końcu drogi, a nie jeszcze idąc....
Jestem jak jakiś chochoł, tylko trwam... i cofam się...
Z marazmu wychodzi się działaniem, nie staniem w miejscu.
Cokolwiek próbowałam, nie udawało się. Teraz dotknęła mnie kolejna porażka. Kiedyś myślałam, że się układa, a nie dość że straciłam to, co było niemal realne, to zachorowałam i  jakimś cudem nie umarłam. Myślałam, że wyszłam z tego... ale nie...
Na porażki też trzeba patrzeć przez jakiś pryzmat.... Inaczej oślepią!
Mądre zdanie..., będę gapiła się na te słowa.
No więc szukaj tego pryzmatu...., po prostu ucz się patrzeć inaczej!
Kiedyś chyba patrzyłam inaczej, ale wtedy mogłam sobie na to pozwolić. Teraz...... sama już nie wiem.
Nie, to nie tak. Jak nauczysz się patrzeć „inaczej” to już nigdy nie zmienisz optyki!
Jak można  odebrać to, że wokół wszyscy niemal dostają, a ja tracę? Tracę, choć niemal nic nie mam. Tracę nie tylko wartości materialne i zdrowie, ale też duchowe.
Może wysyłasz informacje o tym, że chcesz, aby Cię krzywdzono? Tak, myślę, że to jest to.... Prawo Przyciągania! Przypomniała mi się teraz pewna sentencja:

Zapytano sędziwego mnicha, który latami medytował, jak myśli, czym właściwie jest życie. Zastanawiał się przez dłuższą chwilę, po czym powiedział:
Myślę, że życie to głównie zaufanie i strach”.

Może zacznij budować to zaufanie...? Pamiętaj, że zacząć musisz od zmiany siebie. Powolutku, ziarenko po ziarenku, codziennie dodawaj do swoich myśli.
Może... Prosiłam wczoraj w kościele Boga o jakiś dobry znak..., coś co mnie pokrzepi. W pracy dostałam kolejne razy. Spróbuję jednak  jutro w pracy przyjąć postawę zaufania i jakiejś radości... Zobaczę... co z tego wyniknie.
Zapewniam Cię, że NIC! To zauważysz dopiero po latach...., bo nagle zobaczysz, że życie jest piękne i dzieje się tak, jak chcesz by się działo...
Marysiu, przecież to nie prawda.
Prawda, kochana
Chciałaś, by żyła Asia...... i co? Ja wiele w życiu chciałam... i nic! Niemal nic się nie stało, albo niewiele... A i to z wielkim mozołem zostało osiągnięte.
Nie chodzi o fizyczny wymiar istnienia, ale o wymiar Twoich myśli. Chcenie nic nie daje! Trzeba chcieć mentalnie, a nie tylko słowem.
A potrafisz czuć spokój czy jakieś zadowolenie, jak wiesz, że Asi nie ma przy Tobie? Nic nie jest łatwe... A jeśli traciłabyś więcej, to wtedy umiałabyś czuć....., chcieć czuć optymizm?
 Praca nad sobą..... to potrwa. Przeszłam to samo, co Ty. I z początku też buntowałam się, nie zgadzałam, krzyczałam, wpadałam w nerwicę. Aż kiedyś.... czyjeś słowa pomogły zawrócić mi z tej drogi. Zaczęłam pracować nad sobą. Joasia miała wtedy kilka lat, było mi baaaardzo ciężko, zostałam opuszczona praktycznie przez wszystkich. Żyłam z piętnem matki upośledzonego dziecka. Nie liczył się mój artyzm, bo zawsze byłam „ta inna”.

A propos rodzicielstwa przypomniało mi się coś, pozwolisz? Znam ludzi po rozwodach, którzy mówią, że mimo iż posiadają dzieci, to właściwie są zupełnie sami. Troskliwi rodzice, a jednak samotni. A przecież to Ty straciłaś realnie dziecko, nie oni!

Ja z kolei nigdy dzieci mieć nie będę... Jakbym miała... to byłabym szczęśliwa..
Możesz mieć.... jak ja.... Nie jest matką ta, która urodzi, ale ta, która wychowa. 
Nie, jak Ty też nie.
Mam znajomą, która sama adoptowała dziecko, Nie jako rodzina, ale tylko jako matka! Było trudno, ale ma dziecko! Wszystko więc przed Tobą! 

Dialog dwudziesty czwarty...


Joasia..... Aniołek Mój.... Kochana....  Tak bardzo mi Jej brakuje.... nie masz pojęcia JAK!
Wiem... opowiedz coś o Niej.... co lubiła..., albo jakąś Waszą przygodę, a może jak wyglądał wasz dzień?
Przypomniała mi się historia sprzed kilku lat, kiedy byłyśmy na turnusie rehabilitacyjnym we Wągrowcu. Byłam tam ze swoją grupą tancerzy. W niedzielę, w przysposobionej sali, odbywała się msza dla kuracjuszy. Ksiądz miał kazanie na temat ludzi (chyba chodziło o uczucia ludzkie) i posłużył się takim sformułowaniem „że takich ludzi to Pan Bóg nie lubi”. Na to moja Asia na cały głos powiedziała „A czemu?” Ksiądz był wielce skonsternowany, a po sali przeleciał wielki chichot. Przecież Pan Bóg kocha wszystkich ludzi! Bez wyjątku!
Asia miała rację!
Jak mógł ksiądz tak powiedzieć? Przyznam, że ten epizod pamiętają wszyscy i był on do końca turnusu dobrym tematem do dowcipów i żartów. Nie z Joasi, tylko z księdza i głupot, które gadał.
Zobacz, jak mądra jest Twoja Córka.
A wydawałoby się, że niepełnosprawna intelektualnie.... A poruszyła tak wiele serc...
My mamy złą optykę. Cenimy patos, spryt, a zapominamy o tym co istotne i co nie wymaga wielu słów. Asia była jakoś uwięziona (my mamy inne więzienia), ale w jakimś sensie była najbardziej wolna.
Wiesz..., jak przeglądam Jej zdjęcia, to na wielu ma otwartą buzię... Tak jakby wciąż dziwiła się.... światem?
Bo dziwiła się jego absurdem. Wiesz, ja myślę, że w jakimś sensie myślała skrótami, ale dotykała istoty.
Dla Niej świat był nieskomplikowany, bo wiązał się z zaspokojeniem Jej potrzeb... A te ode mnie miała zagwarantowane w 100% .
Zobacz, dzieci autystyczne... wydają się zamknięte, nieobecne, mające być może wąski dość obraz świata, a jak się otwierają to okazuje się, że widzą więcej i lepiej niż my.
To prawda.
Myślę, że to też kwestia braku komunikacji.

Dialog dwudziesty trzeci...


Dziękuję za Twoją obecność..... Samotność tak strasznie boli.... Płaczę....
Płacz Marysiu........ Ktoś powiedział: „roń łzy, ale nie płacz”
Nie chcę płakać! Ja chcę iść drogą od rozpaczy ku nadziei!

Dostałam linka do forum o stracie.... 
Aaa, takie forum ludzi, którzy mają podobne przeżycia.
Byłam tam, odwiedziłam też inne. Ja nie chcę rozczulać się nad sobą. Chcę przepracować stratę, a tego TAM się nie da! Wszędzie są tylko opisy dramatycznych historii i przeżycia, które ściskają żołądek i serce. Bardzo mało osób pisze, jak sobie radzi ze stratą dziecka.
Ja nie wiem, czy tak łatwo to przejść... Ale mam nadzieję, że ty potrafisz.
Ja też mogę założyć forum, pisać o swoich przeżyciach związanych z odejściem Joasi... tylko po co? JA ŻYJĘ i chcę „przepis” na to, jak żyć dalej..... bez NIEJ!
Wiesz Maryś..., to może załóż takie forum?
Ale po co? Użalać się?
Jak wyjść z żałoby, jak żyć pełnią? Załóż coś profesjonalnego, rzeczowego. Ty potrafisz pisać, masz interesujące myśli, wnioski... Jak mówić o stracie? Jak nie bać się? Jak pomóc takim osobom i jak zacząć żyć w nadziei i radości?
Nie wiem.... ludzi raczej kręci użalanie się nad sobą, a ja tego nie chcę....
Nie tylko gdy strata, ale może też, jak np.  jest choroba, niepełnosprawność. Masz w tym doświadczenie...
Z drugiej strony wiem, że ludzie odrzucają takie osoby.... To piekielnie trudne.
Właśnie..., odrzucają.... Zbierz więc całą energię bólu i ją wykorzystaj na tworzenie takiej pomocy.
Ludzi nakręca „prosto, łatwo i przyjemnie” a nie „trudno, pod górkę i ze łzami”
Wiesz, życie jest trudne... Ludzie się boją....
A czy Bóg obiecał nam, że będzie łatwo? I przyjemnie?
Czasami jest bardzo trudno, ale to zwykle Ci, co mają łatwiej są nieczuli.

Dialog dwudziesty drugi...


Wiesz Maryś..., ja w jakimś sensie nie do końca dopuszczam do siebie myśl, że Twoja Asia jest po tamtej stronie....
A ja wciąż myślę o tym, że w piątek ją przywiozę do domu.
Gdy zobaczyłam Ją na zdjęciu, taką maleńką przy tych świecach, to w jakimś sensie to do mnie dotarło...., że jej tu już nie ma....
Wiesz... jeśli mogę Ci o tym..., jeśli pozwolisz sobie radzić.... Ja długo wspominałam Tatę........ Bardzo bliski mi i kochany był. Znaczy, wciąż pamiętam, kocham, ale nie myślę wciąż..., nie rozpamiętuję, bo ja zwyczajnie rozchorowałam się cierpiąc tak bardzo. Chciałabym, byś Ty tego uniknęła. Byś myślała o tym, że ona jest i jakoś Ci towarzyszy, o tym, że jest tam szczęśliwa.
Nie umiem tego na razie pojąć, ani umysłem, ani ciałem.
Wiem... Domyślam się, że rozmyślanie czy rozmowa o niej, o Waszym życiu daje radość.. Chwile... jakby było jak dawniej...
Nie, to najczarniejsza deprecha! Ja chcę ją dotknąć, przytulić..., chcę ja usłyszeć!
No właśnie.......... próbuj więc unikać takich myśli...
Ale ja CHCĘ!
Tak, wiem że chcesz... Masz Ją nagraną gdzieś?
Gdzieś, na kasecie magnetofonowej...
A film?
Tak mam, na VHS. Muszę przegrać na płytkę.
No to masz...troszkę...
Mam oglądać i tęsknić????
Właśnie...., może lepiej nie oglądaj... Nie teraz...


Strasznie za nią tęsknię! O Boże, tak mi JEJ brakuje!
Wiem... Dlatego myśl o wszystkim..., buduj cele..., aby nie myśleć tylko o tym co jest. Czas, doświadczenia... ukoją sporo, bo życie jest okrutne... i trzeba jakoś trwać.
Nie! Tego bólu nic nie uleczy.... Czas nie leczy ran, on tylko przyzwyczaja do bólu...
Nie, leczy w czasie..., racjonalizujesz.. Nie tylko się przyzwyczajasz, no i jakoś zapominasz. Wolno, ale jednak.
Pogadamy jak przeżyjesz podobną traumę!
Wolę nie.....
Wiem, odwołałam się tylko do wyobraźni.
Kiedyś chciałam... dziś już nie chcę śmierci, wiele mnie to kosztowało.
Bo człowiek ma pragnienie życia! I myślę, że Asia też miała, nie chciała umierać!
W pewnym momencie zrozumiałam, że ja moim cierpieniem i upadaniem nic nie zmienię
Masz rację, nie zmienisz..., ale możesz zmienić swój stosunek do ... czegoś tam...
Wiesz.. ja nawet wąchałam ubrania, by poczuć zapach, albo zbierałam włosy na pamiątkę, domyślałam się myśli.... Właściwie to było samoudręczanie się, a nic to nie zmieniło..
Prawda, to tylko okaleczało twoją psyche.
Zamawiałam msze, jeździłam na cmentarz, próbowałam w snach szukać, etc. Wiem, że to nie jest właściwa droga, ale wiem też, że jakby znów zmarł ktoś bliski... robiłabym to samo, albo całkiem załamała się. Dlatego próbuję o tym nie myśleć.
To jest normalna reakcja na stratę. Trzeba myśleć i trzeba się z tym uporać. Nie myśląc pogrzebujemy własne emocje, dlatego staram się myśleć jak najwięcej, ale gubię się w tym JAK mam myśleć.
Potem zachorowałam. Nie chciałabym, byś Ty tak miała... pustka wokół mnie...

Myśl, że Asia jest..., czytaj lekturę na ten temat, myśl że Asia chce, abyś była zdrowa i szczęśliwa. Chyba........... dobrze jest wyobrazić sobie, że kiedyś ją spotkasz...
Wiesz, Asia była w pewnym sensie egoistką. Chciała mnie, jajecznicę, kiełbaskę i wafelka.
Ale teraz ma inna optykę... czuje się wolna od barier ciała.., poznaje wspaniały świat.
Nie potrafię sobie wyobrazić, by Joasia miała uczucia podobne do moich i myślała o mnie, tak jak ja myślałam o niej.
Dlatego powinnaś znaleźć lekturę właściwą, przybliżyć sobie jak jest „po”.
Na razie czytam o bólu i stracie dziecka, uczę się poznawać przeżycia.
Czytaj, jeśli to pomaga, ale czytaj równolegle też inne.
Nie wiem czy pomaga..., poznaję... i duszę się w bólu....

piątek, 16 grudnia 2011

Dialog dwudziesty pierwszy...


Bardzo podoba mi się to, co zrobiłaś na naszym portalu. Blog..., by ludzie poznali ... co czujesz, by się czegoś nauczyli... Napisałaś delikatnie i dosadnie. Może napisz, czego nie robią w tej sytuacji, a powinni.
Trochę się boję.
Wtedy ich poruszysz i zaczną gadać. Czemu się boisz? Co tracisz? Masz dar słowa Marysiu, pomóż im o tym pisać....
Chciałabym, ale „trędowatych” się omija.
Nie omija........., a może omija........ Ja właściwie  miewałam jak Ty. W tym najgorszym dole zostałam sama.
Ależ tak, omija..... Zobacz, co i jakie wpisy są na blogu. Większość to wielokropki i emotki... Jakby nie czuli i nie umieli mówić. A z pewnością komentują to wśród znajomych.
Bo... czują się onieśmieleni....., boją się urazić, czują się jakby niegodni.
To chyba nie tak...
Albo nie wiedzą, jakie słowa ukoją Twój ból.
Żadne nie ukoją, ale mogą pomóc spojrzeć inaczej na rzeczywistość.
Napisz więc o tym milczeniu na blogu. Nie....., Ty teraz cierpisz.....! I tak dzielna jesteś.
Omijanie...., milczenie... Właściwie naprawdę niewiele osób zachowuje się inaczej. Zwykle każdy próbuje uciec, boi się „trudnych rozmów”. Ma dość kłopotów, albo mało empatii.
Kłopoty są i zawsze będą, ale czy musimy być z nimi tak potwornie sami? Przecież dwie troski lżejsze niż jedna.

Dialog dwudziesty...


Marysiu? Ty nie czujesz....... Jej obecności?
Nie kochana, nie czuję.... Rozmawiam, proszę, by mi się przyśniła..... Nie przychodzi... Asia była Aniołem.... Dlaczego ten Anioł do mnie nie przychodzi...? Czyżbym była niegodna?
Przyjdzie. Właściwie jest, tylko cichutko. Daj Jej czas... Na pewno da Ci znak. Tymczasem szukaj Asi w Biblii. Proś ją o myśl dla siebie... Może Jej milczenie to znak, byś zbliżyła się do Boga?
Ja się w tym wszystkim po prostu gubię....
Spróbuj... Otwórz Biblię, nawet teraz i poproś, by Asia dała Ci myśl, jaką chciałaby Tobie przekazać.

Otworzyłam. Dzieje Apostolskie 11,1-24: Piotr usprawiedliwia w Jerozolimie chrzest pogan.
Hmmm, powiedz.... Asia była chrzczona?
Tak, nawet dwukrotnie! Nie mieliśmy pewności, więc ochrzciliśmy Joasię jeszcze raz. Miała wtedy ponad roczek.
Więc może to dla Ciebie znak... Może udaj się na Msze, kiedy będą chrzczone dzieci. Wtedy jest jakby odnowienie naszego chrztu.... Wiesz, ja nie chcę być niedelikatna..., ale może to droga, która Ci pomoże?
Czuję się taka pusta...
Bo jesteś wrzucona w dziwnie obcy świat. Świat bez sensu. Ale przecież tak naprawdę, on ma różne sensy... Trzeba go uporządkować...
Trudno to robić, kiedy rąk braknie. Czuję się „trędowata” ze swoim cierpieniem. Ludzie mnie omijają.
Nieprawda...
Tak..., tak....
Ludzie boją się, że ich słowa będą za obce dla Ciebie.
Każde słowo cieszy, byle nie było martwe swą pustotą.
Ludzie....... zwyczajnie nie potrafią........, choć chcą.
I to „nie potrafią” nie powinno walczyć z tym, że „chcą”. Potrafią, skoro chcą.

Ty widzisz teraz brak nadziei, bo Asia nie wróci. Ale... Asia... jest.....inaczej. I chce byś Ty była pełniej, bez cierpienia, bez pustki. Zobaczysz, jak bardzo będzie Cię wspierała. To Twój Anioł.
Wiesz, ja wciąż myślę, że Joasia to wolałby jajecznicę i kiełbaskę, wafelka i czekoladę, zalewajkę na obiad i kaszankę, szyneczkę na śniadanie i banana na deser.
Maryniu... Asia tam ma swoje przyjemności, tylko... jakby zdjęto jej zasłonkę......... Widzi bardziej wielowymiarowo...
To strasznie skomplikowane próbować odczuwać to, czego odczuć nie można.

Pamiętasz...,  miałaś ew. zorganizować audycję o Asi....
Tak? Coś obiecałam? Nie pamiętam... Ja wiele rzeczy teraz zapominam.
Nie obiecałaś, ale mówiłaś, że może to jest pomysł...Wtedy rozmawiałyśmy o białku, tym na sepsę. Może... zrób to....... Opowiedz o swoim bólu i o tym, że właśnie nie cisza, a rozmowy dają pewne ukojenie.
Sepsa.... To ona JĄ zabiła! 
Sepsę trudno wyleczyć. Szpital leczy coś, ale i niesie zagrożenia. Maryniu..... a może Asia... w  śpiączce widziała ten inny świat............. i wybrała go? Może chciała być wolna od chorób.... Nie chciała też żyć jak roślinka..., nie chciała obciążać Ciebie....., jakbyś miała ją widzieć tylko pod respiratorem...
Szpital JĄ zabił! Zakazili ją wieloma złożonymi szczepami bakterii szpitalnych i przez to nie można było leczyć choroby, z którą przyszła. Ratowali Jej życie, ale to były poczynania beznadziejne. Taki był finał.... śmierć!
Maryniu....

1. próbuj wierzyć, że Asia jest.., bo jest.

2. znajdź cel..., antidotum..

3. próbuj nie rozpamiętywać tego co było.... Myśl o Asi w innym wymiarze... Czytaj i spróbuj sobie wyjaśnić, jaka ona jest teraz.... i gdzie jest.

4. pamiętaj, że Asia chce byś była zdrowa, silna, a cierpienie osłabia, niszczy.

Dialog dziewiętnasty...


Byłam na naszym portalu. Czytałam Twojego bloga. Bardzo przejmujące są Twoje słowa Marysiu......Pełne boleści..., jakby wędrówka przez Tartar.... Bardzo bym chciała, byś zobaczyła jasność...., małe światełko nadziei i pokoju. Chciałabym potrafić odpowiedzieć Ci na pytania, jakie postawiłaś Asi... Na pewno dostaniesz na nie odpowiedź..... Zapytaj Boga..... Pytaj wciąż i zachłannie..., jakby Biblia była tłumaczem...., jakby w niej zawarta była odpowieźz... Bo jest, jeśli znajdziesz kod...
Myślę, że Asia myśli o Tobie. I bardzo boli ją Twój ból, który widzi. Długo będzie bardzo blisko, choć wprost nie będzie mogła Ci dać o tym znać. A właściwie.... będzie dawała, jeśli te znaki odczytasz... Kiedyś będzie coraz dalej..., ale zawsze pozostanie Twoim Aniołem....,. aż kiedyś spotkasz Ją.
Pytasz o niebo Asi......... jest ciepłe, błogie, magiczne, przyjazne i piękne. Mój Tata po śmierci powiedział... „jak tu pięknie, jak tu interesująco". To miejsce niezwykle bogate i barwne...  „tęczowy świat”, jak napisałaś w swoim blogu na naszym portalu.
Melodia....? Jest źródłem i wzorem niedoścignionym tego co mamy tu, na Ziemi.
Drzwi Asi....? Otwierają się na to, co jej sprawia szczęście...., dopełnia.... Asia się teraz uczy......., chłonie..... i wciąż przylatuje z tym do Ciebie, jakby chciała pochwalić się... „Mamo, wszystko jest takie proste...”. Jej fascynacja przeplata się wciąż z pragnieniem, byś nie cierpiała... Byś odnalazła wiele dłoni, które czekają na Twój życzliwy dotyk i promienny uśmiech.... I byś sama ich doświadczała.  Maryniu... ja wiem, że Twoje cierpienie przeogromne........ wybacz mi naiwne słowa..., ale ja tak jakoś to odbieram..... Serdecznie Cię przytulam.... Gapię się na zdjęcia Asi... Czuję, że Asia jest szczęśliwa..., kochana Kruszynka.....

Mówisz tak pięknie i mądrze, że powinno to być wskazówką dla innych...., dla tych którzy „taktownie” milczą.... Mówisz po prostu sercem. Płaczę....
Nie dziwię się.... Płacz chyba daje ulgę......
Nie daje.
Bo za wcześnie.. Wiele łez wylejesz jeszcze..

Trzymać JĄ w ramionach.... to byłaby ulga!
To sytuacja, z którą trudno się pogodzić..., zrozumieć...
Ja tego nie rozumiem!
Przecież nie będziesz jej trzymała w ramionach... Powoli, bardzo powoli przychodzi coś na kształt spokoju..

Ja teraz żyję ze świadomością, że jestem matką kilku garści prochu...!
Nie...., jesteś Matką Asi, której dusza jest tym czym była. A proch, ciało rozpadające się..... to akcydensy. Asia jest, tylko zupełnie inaczej.


Dialog osiemnasty...


Kochana, jestem u kresu... Padam na twarz. Nic nie czuję, oprócz bólu.
Uwierz Maryś..., że Asia jest szczęśliwa....
Nie umiem jeszcze pogodzić się z tym.
Tak.., to będzie trwało... Byłaś w wielkiej rozpaczy, panicznym lęku...
To było okropne cierpienie... Jej i moje.
Ale zauważ, że cierpiałaś tak bardzo i widziałaś jak Asia cierpi...
Ale nie dopuszczałam takiego finału... Żyłam nadzieją...
Wiem..., człowiek do końca ma nadzieję... Ja też nie dopuszczałam. Ale zobacz..., mówiłaś, że jeśli by żyła dłużej byłaby roślinką... A teraz nie cierpi i poznaje nowy, fascynujący świat. Cierpisz tylko TY, aż Ty..... Ale cierpiałabyś też jakby żyła w cierpieniu takim, jakiego ostatnio doświadczała.



Powiedz Maryś...., co jeszcze czujesz? Czy poza bólem i pustką......... jest coś?
Jestem gigantyczną, nieskończoną, bezbrzeżną pustką... Czuję się jak ściśnięta imadłem. Nie umiem mówić, nie umiem myśleć, nie umiem działać, trwam w zawieszeniu... Chciałabym zasnąć i obudzić się, kiedy przestanie BOLEĆ!
Maryniu..... tak nie będzie..., tego co jest nie zmienisz... Jedyne co możesz, to jakoś zniwelować swój Ból. Może praca i pasje Ci pomogą?



Maryniu, spróbuj myśleć o przyszłości..... Przecież możesz zacząć jakieś wielkie dzieło.... ku pamięci Asi... Spróbuj tak kultywować Asię. Na pewno będzie Ci wdzięczna... Spraw by narodziło się coś znów... dla Asi... Ty masz wielką osobowość, charyzmę....... 



Asia..., to nie ciało....., lecz dusza... wolna i  wieczna. Tobie też tylko narzędziem jest ciało.... Chciałabym, byś odnalazła radość życia. Asia na pewno też tego chce!
Dziękuję, rozmawiasz ze mną. Czuję się taka zraniona..... Z trudem uśmiecham się do ludzi....
Nie myślę lub zapominam, działam jak automat ...


No i brak słów....... Twoje cierpienie wielkie..., ale próbuj uciekać... żyć.... Wiem......... mówić łatwo. Słowa... Zaczęłam bać się słów......... Bo właściwie nawet jeśli znaczą wiele, to chyba mało mogą? Czy mogą nasze słowa ukoić Twój smutek?

czwartek, 15 grudnia 2011

Dialog siedemnasty...


Chcę zrozumieć sens bólu.... I nie umiem...
Zobacz, jak miał Abraham. Bóg kazał mu zabić własnego syna. Fakt, że odwołał w ostatnim momencie swoją prośbę. Sensem jest miłość do Boga, który jest Miłością. Bóg nie chce, byś straciła dziecko. Bóg chce, byś kochała mimo wszystko.
Ależ ja kocham mimo wszystko.... Całe moje życie tego dowodem...
By to wydarzenie nie sprawiło, że od Niego odejdziesz, że zaakceptujesz Jego decyzje.
Nie znam Jego decyzji...

Marysiu..., widać, Bóg zdecydował, że jesteś w stanie znieść jeszcze tę próbę. Zobacz..., Bóg w efekcie nie zabrał Izaaka  Abrahamowi...... Przeciwnie, potem dostał o wiele więcej [to w ... wymiarze ciala]. Ale w Twoim przypadku chodzi też o wymiar ducha. Istotności naszego istnienia.
Bóg wie, ile ja już przeszłam...
Tak naprawdę życie tu na ziemi jest tylko..........próbą..... Jest jakby hologramem prawdziwego życia. Bóg nie chce zabrać Ci Asi........... Ona jest dla Ciebie nadal, ale inaczej. I potem będzie zawsze z Tobą.
Nie umiem teraz „filozofować”...
Wiem, wiem...., ale inaczej zagubisz się w cierpieniu. A kiedyś i tak do tej myśli dojdziesz. Próbuj rozmawiać z Bogiem przez Biblię.
Nie chcę cierpieć, ale cierpię.
Żałoba jest nieunikniona...., ale próbuj znaleźć drogę...

Wiesz, Asia po kremacji była w domu....! Przez prawie całą dobę....!
W niektórych kulturach prochy bliskich mają swoje miejsce w  domu.... Ale u nas.....? Trudno chyba o to..., nawet na chwilę.....?
Udało mi się uzyskać osobisty odbiór urny i Asia pojechała z nami do domu. Przyjechał Kuzyn z W-wy i spał w pokoju, gdzie była urna.... Mówił.... „ja zawsze gadam z duchami...”. I nic nie odczuł.... Spał „jak zabity”, ze zmęczenia....
Bo to tylko prochy.... A Asia /jej dusza/ nie chciała zakłócać jego snu... To delikatna Dziewczyna.

Chciałam ich dotknąć...
Dotknęłaś?
Urna była jak zapieczętowana... Nie można było odkręcić wieczka.... Nie dotknęłam, nie widziałam...

Wiesz..., uważam że kremacja jest dobra... Przynajmniej nie myślisz o ciele pozostawionym.
To strasznie boli... Kilka godzin wcześniej dotykałam Jej ciała.... Było straszliwie zimne.... Mówiłam do niej.... „rozgrzeję cię... całym serduszkiem...”. Brałam jej dłonie w swoje ręce i rozcierając mówiłam „zrobię szuru-buru i zaraz będzie cieplutko”. Nie było...... 
Było ciepło duszy Asi........ Jej właściwemu sercu.
Głaskałam Ją, całowałam, przytulałam się... jakbym czekała na to, że lodowatość ukochanego ciałka zacznie tajać.....

Najgorsze było, jak zabierali trumnę.................. do pieca...... 
Co wtedy czułaś?
Wiedziałam, że nie ma już powrotu... 
Pokiwałam Jej ręką....
Jak zamknęły się drzwi za trumną to zapadłam się w nicość...
Podtrzymały mnie ręce bliskich....
Nie pamiętam, jak wyszłam z kaplicy....

Kilka godzin oczekiwania w przykaplicznej kawiarence... i ciepłą jeszcze urnę przytuliłam do serca...
Wtedy....  „wmurowało” mi nogi w podłogę... Nie mogłam zrobić kroku... w przyszłość bez NIEJ! Wszyscy wtedy jakby czuli, że to jest ten najcięższy dla mnie moment. Objęły mnie ręce najbliższych....

Dialog szesnasty...


Niebo ma nowego Anioła!

Boże... Maryniu bardzo Ci współczuję.... Ufałam, że będzie lepiej......... Ale może dla Asi to jest lepiej........ Nie czuje bólu, cierpienia... Jest  wolna i radosna... Ale pamiętaj, że jest... Asia... jest...... tylko inaczej!

Maryniu........ ja wiem.. to cholernie boli. Współczuję Ci bardzo... Ból będzie i pustka..., ale Ty musisz żyć i być zdrowa..
Ja po prostu wyję, okrutnie wyję!


To niedobra droga.... trwać w pamięci bolesnej. Asia chce byś żyła i była szczęśliwa.
Chcę i proszę, by dała mi znak, że jest radosna...... bez bólu i cierpienia.... Odczuwam tylko pustkę i  nicość.


Maryniu Asia jest. Ciało .... ono jest w nas najmniej ważne. Teraz będzie Twoim Aniołem, jak pisałaś. A kiedyś.... spotkacie się duszami. Pomyśl..., że ważne iż nie cierpi już...... Zwracaj uwagę na sny..., na pewno jakoś da Ci znać.... 


Marysiu... Ważne byś dbała o siebie teraz. Nie wiem..., może uważasz, że ja mówię głupoty...........  Ja wiem, że nie umiem w pełni wyobrazić sobie Twojego bólu...


Wiesz...... ja  w pewnym momencie zaczęłam oddalać myśli o drogich osobach, które odeszły...., bo to mnie zabijało....., a im nie mogłam w ten sposób pomóc. Teraz...  ważne jest, jak sobie poradzisz sama ze sobą..., z tą stratą...., bólem....

To jest potworny BÓL! On mnie uniecestewia!
Wiem, ale Ty musisz się temu przeciwstawić.
Jak?


Myślą. Jeśli będziesz wchodziła w cierpienie......... zachorujesz, jak ja.

1. Myśl, że Asi jest teraz dobrze.

2. Myśl, że Asia jest! Asia jest, tylko inaczej.... I ma trudności z porozumiewaniem się z Tobą. Ale jestem pewna, że jest obok i Cię przytula duszą. Asia Cię kocha i chce byś była szczęśliwa. Asia chce byś była zdrowa.

3. Uświadom sobie, że to właśnie duchowa natura jest naszą właściwą naturą.

Asia nie chce byś cierpiała.
Wiem... Asia  powiedziałaby na moje łzy „przepraszam, już nie będę...”


Tak......... Asię bardzo boli, że płaczesz! A ona nic nie może.... Posłuchaj, powiedz na głos Asi co czujesz.... Powiedz do niej, że  wiesz, że jest... i że ją kochasz. Powiedz, że będziesz dla niej starała się nie cierpieć... Mów do niej....., bo ona jest i nie do końca rozumie..., dlaczego teraz nie czuje bólu, dlaczego mama płacze...
Mówiłam... prosiłam o znak.... i nic!  Nawet mi się nie śni!!!!!!

Sorry... nie umiem myśleć...

Dziś pochowałam Joasię.....Wyję i chce mi się wyć!!!!!!!!!

......bardzo współczuję... Marysiu może zrób sobie drinka?
Już wypiłam.... I jestem w nicości... Obijam się o ściany.... Jestem odmóżdżona.... 


Wyję..., po prostu wyję.............................................................. !

Dialog piętnasty...


Dzisiaj Joasia ścisnęła moją rękę, mocno...Wydawało mi się, że nie chce mnie puścić .... Nie wiem cokolwiek widzi, czy mnie poznaje...  To już tylko „ciało”....  Ale chyba czuje i słyszy... Modlę się, by dołączyła już do Aniołków.... Tam jest kraina szczęśliwości.... Zasłużyła na to!
Marysiu! nie pozwalam Ci mówić, że to już tylko ciało!
Ale to jest prawda....!
Nie! Póki jest tu, jest człowiekiem! Ma ciało i duszę.
Ale ja nie mam kontaktu z jej duszą, głaszczę tylko jej ciało!
Dusza nie zawsze może się kontaktować....... Ciało jest czasem jej wielkim więzieniem. Dobrze, że umiesz pogodzić się z jej ewentualnym odejściem..., a właściwie przejściem do innego wymiaru.  Wiesz..., Asia  po przejściu będzie mogła więcej dla siebie i dla Ciebie. A potem...., kiedyś się spotkacie.. Ale... może uda się jej wyjść z tego stanu? Nie ma takiej szansy, Maryniu?
Nie ma.... Jeśli przeżyje, to tylko w formie wegetatywnej..... Hospicjum, trwanie i czekanie....
Nie umiem tego pojąć...
Ja też.... Pytać się Boga, jaki w tym cel?
Pytaj, masz prawo zrozumieć, dowiedzieć się czegoś...
I powie mi to co ostatnio.... Opuść dziecię swoje?
Możesz pytać Boga o różne problemy. Pytaj, aż zrozumiesz.
Trudno rozumieć, kiedy jestem jak „odmóżdżona”....
Niektórzy mawiają, że Biblia, Słowo Boże ich krzepi, dodaje sensu życia, nadziei.
Ja już nie mam nadziei....
Ależ masz! Nawet jeśli Asia odejdzie, to będzie z Tobą duszą. I potem się spotkacie. Pamiętaj, że tylko jej ciało jest ograniczone i mózg. Dusza ma podobny potencjał jak innych..., np. geniuszy.

Dialog czternasty....


Od dwóch dni Joasia jest wydolna oddechowo i przeniesiono ją na Neurologię. Leży jak roślinka wśród plątaniny kabli..... Kiedy przyszłam dziś popołudniu - dusiła się.... Natychmiast zawołałam lekarza, wezwano też lekarzy z OIOM-u i rozpoczęła się reanimacja..... Stałam z boku i widziałam wsio..... Łzy wielkości grochu spadały na podłogę.....
Kiedy chwyciła oddech zaczęto masaż serca......  Zapomniano w tym wszystkim wyprosić mnie standardowo z pokoju..... Dopiero po wszystkim, kiedy podłączano aparaturę wyproszono mnie.....

Muszę się liczyć z tym, że tej walki Asia nie wygra..... Jeśli przeżyje będzie wegetować jak „warzywko”..... Nigdy nie wróci do domu.....! Nie przemówi, nie zje ulubionej jajecznicy, nie zaśpiewa i nie zatańczy, nie wsiądzie na konia i nie popływa..... Łóżko i aparatura.... sondy i ssaki..... To będzie Jej życie, a raczej trwanie....

A ja...................... Ja już nie mam sił........

Boże! Współczuję Tobie..... to ogromny lęk... Maryniu..., przytulam Cię serdecznie. Masz straszny czas....  Wiem, że bywa tak, że jest reanimacja i potem........... udaje się uratować kogoś... i zdrowieje.
Ale... może być i inaczej....... Jeśli naprawdę ma być tak, że Asia byłaby jak roślinka.........., to może Ona sama zdecydowała, że...... nie chce tak? Ja wierzę, że teraz... Ona może podjąć decyzję... Może Ona chce już wypocząć......? A może walczy.......?
Ech, nawet nie wiem... jak Ci pomóc.......... Żadne słowo nie ma wartości... Ty cierpisz...... ogromnie....

Cierpię.... Nawet nie wiesz, jak ogromnie....
To nieuniknione - stan terminalny..... Tydzień? Miesiąc? Więcej? Ile przetrwa ta „roślinka”?
Choć człowiekiem była mi zawsze! WIELKIM!, to modlę się już o łaskę śmierci dla niej. Łagodnej i bez cierpienia.... Była mi darem, którego wymiar teraz dopiero doceniam... Mimo choroby, niepełnosprawności, Joasia była dla mnie ZAWSZE kimś wyjątkowym! Czasem jej wręcz zazdrościłam..... tego luksusu „brania” życia.... Miała wszystko, co tylko zachciała! Kochałam, kocham i będę Ją kochać.....


środa, 14 grudnia 2011

Dialog trzynasty...


Totalna niemoc...
Musisz czuć się koszmarnie....
Stan terminalny..... TO mówi wszystko....! Jeśli Joasia cudem przeżyje, to będzie tylko CIAŁEM!
To zdanie lekarzy?
To fakt! FIZYCZNY! Joasia NIDGY nie będzie mówić, oddychać samodzielnie, jeść, nie mówiąc o poruszaniu się!
Czy lekarze uważają, że nie ma szans by podjęła oddychanie?
W tym przypadku nie ma hipotez! Są fakty nieodwracalnego uszkodzenia mózgu i sepsy, która ją zabija. Lekarze uważają, że ACP nie ma potrzeby podawać.
Skazali ją bez próby?
Dołączyły się też nowe szczepy bakterii szpitalnych, tak samo nie-leczalne, jak MRSA.

Ja już nie mam sił..... Ja po prostu trwam...., egzystuję.... jak automat....
I obyś potem nie padła...
Jak padnę, to będę się czołgać......
To niepotrzebne. Musisz dbać o siebie.
Najgorsze jest to, że zaczynam tracić pamięć..... Czasem krążę po osiedlu, by znaleźć samochód..... W domu przewracam się o bałagan. Nic mi się nie chce, czasem nawet wykąpać.... Jedzenie...., nie mam sił by myśleć o jedzeniu i jakichś zakupach. Po prostu.... trwam.... Najlepiej by było, gdyby mnie też uśpili, i obudzili jak już będzie po wszystkim...
Jesteś w depresji..
Zdecydowanie TAK!
Martwię się o Ciebie. Dla jakiejś równowagi znajdź sobie oazę...
Wszystko, co miłe, mnie teraz mierzi..... Potrzebuję ukojenia, którego chyba nikt i nic nie jest w stanie mi dać....
Więc o czymkolwiek..., by nie myśleć o tym, co najbardziej boli.
Ja mam pustą głowę!  Nie wiem, o czym można myśleć!

Dialog dwunasty...


Joasia podjęła próbę samodzielnego oddychania!!! Jak wytrwa dalej, to odłączą respirator! Cieszę się okrutnie, jednak radość przysłania wizja Jej egzystencji jako „warzywka”.....
Mam doła....., potężnego..... I chyba jestem u kresu sił.... 
Dwa dni miałam skrzydła u ramion..., dziś z hukiem opadły... Wszystko pękło! Jesteśmy w punkcie wyjścia..... znowuuuuuuu! Już nie mam sił... Sepsa ją zabija!
Niebo granatowe tylko widzę... Ja umieram, razem z nią.............. Dziś od dłuższego czasu poleciały mi łzy........... tyle ich wypłakałam, że oczodoły były suche..... 

Co się działo? Asia oddychała sama?

Asia zaczęła sama oddychać, odłączyli respirator i przenieśli na Neurologię. Była raptem dwa dni. Dziś do południa było tak jak wczoraj, nawet już sama jadła! Wyrwała sobie sondę, więc poprosiłam, żeby spróbować ją karmić. No i jadła kaszkę, piła wodę, a wczoraj nawet wsunęła żarłocznie banana! Prawie wyrwała mi go z ręki! Do południa była przytomna i radosna, a wieczorem jak przyszłam, to zobaczyłam umierające dziecko! Uogólnione drgawki, temperatura 40,5 st. gronkowiec ją zżera, sepsa zabija....

Coś słyszałam o gronkowcu, jak pokonać go. Jakieś nowe odkrycie..., chyba olej...
To jest odmiana gronkowca MRSA, czyli zakażenie wewnątrz szpitalne!

Już mam. To olej z kolendry! Zabija lub ogranicza wzrost wielu groźnych bakterii,
w tym metycylinoopornego gronkowca złocistego (MRSA od ang. meticillin-resistant Staphylococcus aureus) czy pałeczki okrężnicy (Escherichia coli). Wyniki badań wskazują, że olejek kolendrowy uszkadza błonę otaczającą komórkę bakteryjną. Bariera między wnętrzem komórki a środowiskiem zewnętrznym zostaje przerwana, dochodzi też do zaburzenia podstawowych procesów życiowych, w tym oddychania, co ostatecznie prowadzi do śmierci mikroba, w tym metycylinoopornego gronkowca złocistego MRSA. Poczytaj tutaj:
http://wolnemedia.net/wiadomosci-ze-swiata/olejek-kolendrowy-na-zatrucia-i-lekoopornosc/

Dialog jedenasty...


Jak się czuje Asia? Pytałaś o białko? Podają jej?
Podają jej razem z aminokwasami. Lekarz powiedział, że to nie jest taka tragiczna odmiana sepsy, żeby trzeba było stosować ACP. Podają jakieś inne. A ja się buntuję. Jak to? To nie jest tragiczna odmiana.... skoro płuca nie funkcjonują, zawalone jak nie wiem co...,  ogólne zakażenie organizmu...., a oni czekają. Na co? Aż zemrze? Ja widzę tu wiele błędów, ale przecież swoim laickim rozumem nie mogę walczyć z lekarzami... Przeraża mnie fakt, że Asia będzie przywiązana do respiratora na całe życie, nie będzie mówić, ani jeść normalnie.
Będzie.
Skąd wiesz?
To minie...
Jesteś dobrą duszą, która mnie podtrzymuje. Ja już upadłam...
Nie...! Marysiu walcz...
Jak? Daj mi broń...!
Masz znajomą dziennikarkę w radio, tam gdzie o tańcu opowiadałaś. Może zaproś się na taką rozmowę..., tylko na temat Asi..... Powiedz... jak laik, jak jest... 
Niesamowity pomysł... Spróbuję...
Powiedz, że dziwi Cię, że taki ciężki stan to stan jeszcze zbyt mało krytyczny by podać białko aktywowane. Czemu nie można próbować wcześniej i zaoszczędzić spustoszeń w organizmie?
Jednak człowiek wierzy w mądrość/wiedzę lekarzy..., tak jak ja... I wciąż ma nadzieję, choć mnie każda minuta zdaje się ją odbierać...
Ty masz moc w słowie... i ciepło. Opowiedz... Nagłośnienie raczej pomoże niż zaszkodzi. Może lepiej jakby to była rozmowa neutralna? Bez zarzutów. Zasugeruj, że wiele osób boryka się z takim problemem, że po prostu jesteś bezradna Mama ...
Poddałaś pomysł... spróbuję go wykorzystać.


Dzisiaj zapytałam, dlaczego raz ma rurkę sondy w nosie, a raz w gardle... Ordynator mi powiedział..., dlatego, że Joasia sobie wyjmuje! To znak, że może sobie również wyjąć rurkę z krtani! Ale, czy podoła wtedy oddychać sama?
Wiesz... wtedy przywiązują ręce.. włączy się alarm i ją włożą. Ale...chyba zapobiegliwie przywiązują ręce...
Cały czas ma przywiązane ręce... Odwiązuję, jak przychodzę na wizytę... Ale to jest dobry sygnał, że może chce i zacznie sama oddychać. A jak zacznie sama oddychać, to może nie będzie tej niewydolności oddechowej...????

Wiesz, że jesteś rówieśniczką Joasi.....? Chciałabym mieć Cię przy sobie... Znikąd tyle „dobra” nie przyszło jak od Ciebie. Jesteś naprawdę wsparciem ogromnym... ! Z daleka..., ale namacalnym...
Ja niemal nic nie umiem zrobić...
Oj, umiesz.... Bóg mi świadkiem...
Ale... ja mało robię...
Nie chodzi o to by robić DUŻO, tylko „dobrze”
Marysiu.... chciałabym byś była szczęśliwa...Ty i Asia.. Zobacz... to co  przeczytałaś w Biblii... W świetle tego co mi powiedziałaś... to niezwykłe. Myślę, że Bóg jest z Tobą, że daje Ci znak, że jest blisko. Pytaj Go dalej. Rozmawiaj, buntuj się, krzycz, a najważniejsze... to dziękuj...
Dziękuję codziennie.... Już sama nie wiem, czy lepsze jest „klepanie” modlitw, czy autentyczna „rozmowa”, nawet najgorsza...
Wszystko jest dobre.., bo ważna jest intencja. Nie wahaj się prosić...

Dialog dziesiąty...


Wiesz... wielu mnie zostawiło w tej sytuacji, nie podało rąk, odwróciło głowę i plecy. Obcy stali się bliżsi....
Bo tak często jest... czasami ludzie czynią to z lęku... Nie wiedzą, jak się zachować, albo nie chcą się dołować.
Wiem, bardzo mnie to zabolało, ale wiem, że oni tacy po prostu są... Najbardziej przykre było usłyszeć „wyjechałam odpocząć”...., „nie chcę kłopotów”....,  przecież nie pomogę Ci, nie jestem lekarzem”....

Zastanawiam się zawsze, czemu tak jest? Abstrahujac od ludzi..., czemu Bóg tak dopuszcza?
Aby doświadczyć miłości...?
Ktoś mi powiedział, że dlatego, by bardziej zaufać Bogu, nie ludziom, nie sobie... Po prostu doświadczyć i pokazać Bogu, że mimo wszystko... jesteś pełna miłości. Bóg chce pokazać, że każdy zawiedzie tylko nie On. Tyle..., że On ma swoja transcendentną logikę. Dla Niego ważna jest wieczność i byt najprawdziwszy.

Egoistycznie rzecz biorąc ja to wiem, że jestem pełna miłości do człowieka...., ale wciąż mam nadzieję, że otaczam się ludźmi podobnymi do mnie.... Tymczasem tak nie jest... i chyba dlatego tak czuję, że Bóg mi pokazuje nie idź tam, gdzie miłości mało...
Nie, Bóg pokazuje coś innego. Idź tam, gdzie brak miłości i pokaż ją.
Pokazałam, zobaczyłam plecy...., a jak już upadłam pod ciężarem, to wyciągnęły się ręce na spotkanie ze mną...., tylko.... ja już leżałam, bez sił....
Powiedz to Bogu, nie bój się Jemu żalić, krzyczeć na niego, prowadź z nim dialog! On tego pragnie... Bądź jak dziecko, po prostu się wyżal. Powiedz Matce Bożej jak Ci ciężko, Ona przecież to zrozumie.
Może za cicho gadam...? Jestem subtelna, nie walę, nie krzyczę i nie złorzeczę.... proszę tylko o siłę... i zawsze dziękuję, za najmniejszy dar....

Ktoś kiedyś uczył mnie medytacji, ale takiej katolickiej. Np. otwierasz Pismo Św. na „chybił-trafił”,  przypadkowo. Próbujesz odnieść myśl do siebie i zrozumieć... Otwórz. Wcześniej zapytaj, co chce Ci Bóg powiedzieć? Otwórz... czytaj i rozważaj, odnosząc to do siebie ... Spróbuj już dziś, na gorąco.

Otworzyłam... To list do Galatów 4,21-5,10.

„Wesel się, niepłodna, która nie rodziłaś!
Wykrzykuj z radości, która nie zaznałaś bólów rodzenia!
Bo więcej dzieci ma ta, która była opuszczona
aniżeli zamężna! (Iz 54,1)”

Nie jestem niepłodna, ale Joasi nie urodziłam.... Co to ma znaczyć? Wesel się...?

I dalej.... „Porzuć niewolnicę i wyrzecz się jej syna! Bo syn niewolnicy nie będzie dziedzicem na równi z synem wolnej” (Rdz 21,10) [To jest z Alegorii o Sare i Agar]
Mam się wyrzec Joasi?

Nie, wniknij w to.  A... „Joasi nie urodziłam”? Co masz na myśli?
Joasia pojawiła się w moim życiu, kiedy miała 9 miesięcy. Jest dzieckiem adoptowanym, całkowicie.
Ooo... może to klucz?
Przecież to bez znaczenia! Jest moim dzieckiem!
Nie..., poczekaj ...

„Wesel się, niepłodna, która nie rodziłaś!
Wykrzykuj z radości, która nie zaznałaś bólów rodzenia!
Bo więcej dzieci ma ta, która była opuszczona
aniżeli zamężna! (Iz 54,1)”

niepłodna = pomon

Nie rodziłaś Asi......., ale właśnie Ty masz więcej dzieci /czyt. zasług/. Jesteś opuszczona przez męża, ale jesteś miła Bogu, bo zrobiłaś więcej niż inni... Więcej okazałaś miłości, bardziej jesteś matką...

„Bo więcej dzieci ma ta, która była opuszczona”

Myślę, że to można wielopłaszczyznowo odebrać, ale z pewnością jest to okazanie przez Boga, że jesteś dla Niego bardzo wartościowa. Zauważ, że mowa o dziecku i ciekawe... bo istotnie nie rodziłaś......, choć to świadczy o Tobie dobrze... I nie w tym rzecz, czy dziecko rodzone czy nie, ale jak mu dajesz miłość..., to podwójny splendor.

No właśnie.... i każe porzucić....! Nie umiem tego! Nie po to wzięłam Joasię, by ją porzucić.....
Nie wiem czy porzucić, nie staraj się rozumieć tego dosłownie....
Zostawić, oddać.... to dla mnie to samo....

Jak coś Ci obce albo nie rozumiesz..., pytaj dalej, kłóć się, jak Żyd. Tego nie wiesz, o co prosi Cię Bóg. Ja tu widzę, że Cię ceni... za twoją miłość do Asi.

„Porzuć niewolnicę i wyrzecz się jej syna! Bo syn niewolnicy nie będzie dziedzicem na równi z synem wolnej” (Rdz 21,10)

Fakt, nie wiem, o co mnie prosi....., ale ja nie mam sił...., jestem tylko człowiekiem...
Zapytaj Go..., o co Cię prosi. Powiedz mu, że nie masz sił, że nie wiesz, co myśleć. Wniknij w to, ale...... nie bądź subiektywna, w sensie, że kieruje Twą myślą lęk. Nie wyciągaj pochopnych wniosków, długo myśl. A jak nie rozumiesz..., pytaj dalej.

No dobrze... otwieram, gdzie palec się zatrzyma... To jest Kazanie św. Piotra (2,11-26)

„Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie - słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże”. Zdumiewali się wszyscy i nie wiedzieli, co myśleć: „Co ma znaczyć?” - mówili jeden do drugiego. „Upili się młodym winem” - drwili inni. Pierwsze wystąpienie Głowy Kościoła. Wtedy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił do nich donośnym głosem: „Mężowie Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie mych słów! Ci ludzie nie są pijani, jak przypuszczacie, bo jest dopiero trzecia godzina dnia, ale spełnia się przepowiednia proroka Joela:
W ostatnich dniach - mówi Bóg - wyleję Ducha mojego na wszelkie ciało,
i będą prorokowali synowie wasi i córki wasze,
młodzieńcy wasi widzenia mieć będą,
a starcy - sny.
Nawet na niewolników i niewolnice moje
wyleję w owych dniach Ducha mego,
i będą prorokowali.
I sprawię dziwy na górze - na niebie,
i znaki na dole - na ziemi.
Krew i ogień, i kłęby dymu,
słońce zamieni się w ciemności,
a księżyc w krew,
zanim nadejdzie dzień Pański,
wielki i wspaniały.
Każdy, kto wzywać będzie imienia Pańskiego,
będzie zbawiony.
Mężowie izraelscy, słuchajcie tego, co mówię: Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie, tego Męża, który z woli postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim, bo Dawid mówił o Nim:
Miałem Pana zawsze przed oczami,
gdyż stoi po mojej prawicy,
abym się nie zachwiał.
Dlatego ucieszyło się moje serce
i rozradował się mój język,
także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei....”

Za wiele tu treści.... nie wiem na co zwrócić uwagę, na czym się zatrzymać...

Poczekaj....

I sprawię dziwy na górze - na niebie,
i znaki na dole - na ziemi.
Krew i ogień, i kłęby dymu,
słońce zamieni się w ciemności,
a księżyc w krew,
zanim nadejdzie dzień Pański,
wielki i wspaniały.
Każdy, kto wzywać będzie imienia Pańskiego,
będzie zbawiony.

Tak, zwróciłam na to uwagę

Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci
Miałem Pana zawsze przed oczami,
gdyż stoi po mojej prawicy,
abym się nie zachwiał.
Dlatego ucieszyło się moje serce
i rozradował się mój język,
także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei

Tak szukaj Marysiu...... i nie trać nadziei. Pamiętaj, że cuda się zdarzają... Każdy, kto wzywa Boga będzie zbawiony. Bóg każdego usłyszy i pomoże Ci, zobaczysz. Rozmawiaj z Nim... na pewno  wiele się dowiesz..

wtorek, 13 grudnia 2011

Dialog dziewiąty...


We wtorek była tracheostomia. Szyja obwiązana, rurka wystaje, respirator podłączony do rurki, bo Joasia nadal sama nie oddycha. Czy będzie kiedykolwiek mówić i jeść? Wciąż gorączkuje, ale bywa już częściej przytomna. Czasami odnoszę wrażenie, że porusza ustami - nie wiem czy chce coś mówić, czy to tylko spontaniczne reakcje układu nerwowego na ból, lub cokolwiek.... Wczoraj uniosła rękę, a dzisiaj miałam wrażenie, że chciała mnie poklepać po niej! Ale lekarz jeszcze nie każe zbytnio cieszyć się..... Nadal jest zagrożenie życia! Dziś miała kolonoskopię, jeszcze nie znam wyników, ale jest podejrzenie nowotworu jelita grubego. Jest gronkowiec w płucach, odleżyny w gardle po rurce  intubacyjnej, płyn w otrzewnej brzucha, no i  sepsa...! To chyba zbyt wiele do udźwignięcia dla tej kruszynki....
Wegetuję..... Jestem zgaszona, nie potrafię się uśmiechnąć nawet do pani w sklepie.... Zaczynam odczuwać ciężar tego potwornego bólu....
Przepraszam Marysiu, że milczałam. Przeraża mnie, że Ty i Asia tak macie... Wiem, że cierpisz, a czasami z bezradności czujesz nicość... Nie umiem pojąć, czemu niektórzy mają blisko cierpienie i kłopoty, a inni szybują jak błękitne ptaki, obok....,. wolni...  Ja nie rozumiem logiki Bożej....

Myślę, że życie tu jest jak hologram wobec wieczności i życia prawdziwego duszy. Ten kto „przechodzi” nie cierpi..., jemu jest zazwyczaj lepiej.... Tylko okrutni ludzie mogą się obawiać. Cierpimy tylko my..., których opuszczają ukochani. Jeśli Twojej Asi dane będzie udać się w wędrówkę do lepszej Rzeczywistości..... to na pewno będzie szczęśliwa. Kiedy żyjemy Duszą jesteśmy w pełni wiedzy. Tam, Asia będzie równie mądra jak Ty...., lub mądrzejsza. Pytanie tylko...., czy jeśli tak się stanie...., czy Ty pozwolisz jej odejść?

Powiedz, jak czuje się Asia?
Znowu jest podłączona pod respirator.
A była odłączona?
Tak już dwa dni.
Czyli było lepiej... A jeśli jest raz lepiej i raz gorzej, to ma się ku lepszemu...
Wyglądało na to, że idzie ku lepszemu.... niestety niewydolność oddechowa jest koszmarna.
Czy była świadoma jak była odłączona?
Poza tym, że jest przytomna i poznaje mnie (nawet dała mi buzi !!!), to stan somatyczny jest zatrważający. Temperatura, sepsa i to wszystko co jest „be” nakręca w niej ataki, a wtedy jest bezdech. Biegunka, wymioty, to wszystko jest nadal. Dziś dostała po raz trzeci krew.... jest potworna anemia! Opuchlizna zaczyna schodzić, ale już widać, że jest zanik mięśni. Pojawiło się też nowe „be” - jest porażenie nerwu lewej ręki - jak po udarze.
Zanik mięśni minie, a porażenie nie musi być porażeniem. Może to tylko bezruch albo ucisk? To też minie... Ćwiczenia... Dobrze ze schodzi opuchlizna, ona mnie najbardziej martwiła.
Ale brzuch nadal ma do piersi! Nadal jest wodobrzusze!
Hm... bo leży...? Krążenie...?
Nie, to jest to paskudztwo w jelicie grubym! Jest też gronkowiec w płucach.
Gronkowiec... też zwalczy. A to paskudztwo? Skąd to i czy na pewno?
Jeszcze nie ma wyników. Tuż przed kolonoskopią były krwiste biegunki, a to źle wróży.
Problemy brzuszne mogą być przez antybiotyki.
Z tego co wiem, to antybiotyk podawany wcześniej na anginę mógł spowodować lawinę. To już drugi miesiąc, a lekarze wciąż nie mogą tego zwalczyć.... jak było tak jest... no, może ciut ciut inaczej...
Sepsa to trochę sprawka szpitala... Jak Tata był w szpitalu, to sepsę miał jeden jego sąsiad. Zauważyłam, że oni w tej samej misce myli każdego! To jak się nie zarazić, kiedy każdy słaby? Ehhh... Myślę, że będzie lepiej. I nie ma żadnego raka..., wszystko to skutki sepsy, prawdopodobnie usuwalne, jak uda się ją pokonać.
Mów mi to stale! Potrzebuję tego! Dzięki za każde Twoje słowo, za każdy odruch serca...

Dialog ósmy...


Marysiu? Skąd to wodobrzusze u Asi? Może to z krążenia, bo leży?
Nie kochana, to sepsa....
Sepsa? Na OIOM-ie często jest sepsa, ale zwalczają ją... Chyba podają jakieś specjalne białko. A lekarze? Są dobrzy? Wiem, że martwiłaś się, że przewożą Asię do innego szpitala.
Tak, sepsa, nie mogą opanować zakażeń, rozkładają ręce.... Wciąż ma wysoką temperaturę, a to nakręca spiralę ataków. Życie z niej ucieka... Ona już nie walczy....
Walczy, tylko ma kryzys. Mówisz do niej?
Mówię jak najęta. Recytuję wierszyki, opowiadam co w domu, co jadłam, co zrobię. Głaszczę, tulę, pieszczę, masuję... 
To dla niej najpiękniejsze chwile dnia. Na pewno na nie czeka.
Tia.... czasem jak przyjdę, to właśnie ucina sobie drzemkę...
Walczy, tylko ma dużo barier, wiec i na razie mało skutecznie

Jeśli Joasia przeżyje to będzie „warzywko”....
A jeśli nie uda się... będziesz silna? Dla Asi? Bo Ona na pewno chce byś była szczęśliwa... mimo wszystko! Zresztą cokolwiek nastąpi... Asia zawsze będzie z Tobą... jako Twój Anioł.
Zaczynam być trochę spokojniejsza, to trwa już ponad 8 tygodni... weszłam jakby w kierat...
W zmęczeniu ogromnym jedna jest zaleta..., że nie ma sił na stres.

Tak, Joasia to Anioł! Dostałam od niej MIŁOŚĆ, tylko nie umiałam tego z początku nazwać, bałam się i trwożyłam jej chorobą....
Wiele przeszłaś...
Ale to właśnie jej choroba otworzyła mi oczy na miłość we mnie i różne rodzaje miłości wokół mnie .... To bardzo cenne!
Myślałam o Tobie, o Was... Jaka to musi być trwoga... spodziewać się lub nie... ataków... I widzieć dziecko własne im poddane....
Zawsze byłam bezsilna!
Właśnie..., to wielkie cierpienie. Chciałabym, byś już nie musiała tak się bać... Wiesz za to Cię podziwiam? Że mimo cierpienia i doświadczeń Ty się ubogacasz. Mnie doświadczenia łamią.
To miłość tak ubogaca! Tylko trzeba ją najpierw przyjąć - od siebie samego! To nie jest łatwe, bo najczęściej człowiek żąda. Miłość zaczyna się od dawania, nie od oczekiwania. Trzeba nad tym sporo popracować, ale wierz mi, nic już wtedy nie jest trudne ...

Dialog siódmy...


Maryniu,  jak się dziś Asia czuje? A Ty, jak?
Asia jest w głębokiej śpiączce, nieprzytomna, bez kontaktu.... Zero odruchów i reakcji... Jest tak opuchnięta, że upodabnia się do kulki... Odleżyna na uchu, zaczynają tworzyć się już odleżyny na nogach.... Z brzucha sączy się płyn z otrzewnej... Jest masakryczna biegunka... Życie z niej ucieka...
A mnie czekanie zabija.....
Serdecznie Cię przytulam.

Po tomografii komputerowej stwierdzono stłuszczenie wątroby, rzekomobłoniaste zapalenie jelita grubego w stanie wskazującym na rozwój nowotworu, zapalenie płuc, wodobrzusze, ogólne zakażenie organizmu. Joasia nie oddycha samodzielnie, nawet nie podejmuje prób. Podczas ataków dochodzi do zwolnienia akcji serca, dwa dni temu doszło do zatrzymania, wczoraj był długi bezdech. Dzisiaj lekarz poinformował mnie, że będą jej robić tracheostomię, czyli będą jej „podrzynać gardło”.... Będzie miała rurkę... O jedzeniu i mówieniu (jeśli przeżyje) można zapomnieć.... Ratują jej życie, ale widzę jak są bezsilni, otwarcie rozkładają ręce i mówią „to jest bardzo niepokojące”.... A ja już opadłam z sił...... Wegetuję....
Tracheotomia... to na jakiś czas..., potem Asia będzie mogła jeść i mówić... Zapalenie jelita nie musi przerodzić się w nowotwór... Zapalenie płuc.... bo leży...... Wodobrzusze... to złe... Sepsa... tak bywa, ale z tego wychodzi się.....
Nie wiem jak Ci pomóc... Nie rozumiem Boga.. Cierpią niewinni...... Cóż z tego, że potem są szczęśliwi... Wiem tylko jedno, że jak Bóg zechce, to Asia wyjdzie z tego.....

Wiem jak to jest, jak bliska i kochana osoba cierpi i zdaje się odchodzić. Wtedy jest koszmarnie. Pamiętam, jaka ja byłam bezradna...... Do końca miałam nadzieję, choć każde stąpniecie przyprawiało mnie o fizyczny ból i koszmarny lęk. Wiem, że to tak bolesne, że aż boje się sobie to przypominać. I Ty to wszystko, albo więcej czy inaczej, jakoś czujesz... W myślach Cię przytulam Maryniu..... Myślę o Tobie codziennie.. i o Asi..... Mama wciąż pyta o Was... Zawsze przypomina bym Cię pozdrowiła, bym przekazała, że Cię przytula. Tylko... na co Ci słowa, jak Twoje dziecko chore... i cierpisz... Maryniu wiem, że Bóg jest z Tobą......... Podziwiam Cię...
Za co? Za deprechę?
Jakimś cudem się trzymasz... Ale pewnie mało sił już masz.
Prawda, jestem bez sił, funkcjonuję jak automat...
Powiem tak.........., czasami myślałam, że gdybym mogła oddać życie,  to moje życie bez wartości, by Twoja Asia mogła żyć zdrowa... to chciałabym....


Dialog szósty...


Jest coraz gorzej - wdało się zakażenie, jest płyn w jamie otrzewnej brzucha - założono jej dreny... Wyniki posiewów na bakterie i markery nowotworowe będą dopiero za trzy dni....Wymiotuje... Zamiast sztucznego jedzonka przez sondę do żołądka - leci tylko treść żołądkowa z sondy do worka! Pielęgniarki nie nadążają zmieniać pampersów - biegunka leci z prędkością rakiety kosmicznej! Joasia jest bardzo opuchnięta, jak balon... Od twarzy po palce u stóp....
Po dwóch dniach wybudzania ze śpiączki ponownie ją uśpiono - jest nieprzytomna, bez świadomości i kontaktu. Mogę tylko do niej mówić, mówić, mówić....., tulić i głaskać... Mam nadzieję, że to czuje....
Lekarze nie kryją powagi stanu, ani swojej niemocy.... Wciąż powtarzają „trzeba poczekać...”
To już miesiąc. Czekanie... niewiedza... niemoc....
Jej potworne cierpienie...... i moja najczarniejsza depresja....


Śpiączka dobra..., bo przynajmniej nie czuje bólu. Ale w śpiączce słyszy... Choć jak pamiętam, odbiera się przez pryzmat własnych emocji jakby... Na pewno pomaga jej Twój dotyk, zapach, słowa... Ten posiew..., dobrze że zrobią... Sensownie antybiotyki podadzą. Co do markerów – pamiętaj, że nawet jak wyjdą, to niemiarodajne... Mnie też wyszły, a nie miałam raka. Pamiętam, że mój Tata miał biegunkę, nawet sepsę podejrzewali, ale to minęło po jakimś czasie. Martwi mnie to opuchnięcie, ale krążenie jest gorsze jak się leży... Zwłaszcza w chorobie poważnej.
Pisałam Ci wczoraj o racjonalizacji...., ale pamiętam, że tak się nie da... Po prostu jest wielki ból. Martwię się o Ciebie..., bo poza psychicznym wycieńczeniem Twoje ciało ani wypoczywa, ani nijak się nie wzmacnia. Pamiętaj, że powinnaś odpoczywać... Ja wiem, że bezradność jest straszna... Chyba najlepiej powiedzieć sobie... Wola Boża..., by poczuć jakąkolwiek ulgę... Ale to też jest niezmiernie trudne.


Dzięki za Twe ogromne ramiona. Bardzo pomocne są takie rozważania.... czyjeś przejścia i przemyślenia.
Wiesz..., ale ja się boje, że Cię jakoś urażę... Przecież to ogromny ból.... usłyszeć, że być może będzie lepiej osobie kochanej TAM! Sama dostawałam takie uwagi... i byłam wściekła..., bo ja chciałam ojca „TU”!
Wiem... Dla mnie to niewyobrażalne.... Nie mamy przecież wieści „stamtąd”.

Strasznie boli takie myślenie, jak brakuje nam ciała bliskiej osoby... Takiego kontaktu, jaki znaliśmy długo. Ale to nie znaczy, że go nie ma... Są tylko trudności komunikacyjne.
Wiesz, ja nie miałam takich doświadczeń, ale mam doświadczenie we własnym umieraniu trzy lata temu.... Ja krzyczałam! I nie chciałam umierać.....! Nie jestem chyba wyjątkiem, który przywiązany jest do swojej powłoki cielesnej. Bardzo cenię sobie doświadczanie życia i miłości którą mogę dawać i otrzymywać. Ale ja mam (tak myślę) mocno „pofałdowane zwoje mózgowe”, może jestem zbyt racjonalna...
Myślę o Joasi.... jej świat jest inny, nie od pojęcia przez nas, nie do dotknięcia ani spróbowania.... Sądzę, że nie jest w stanie dotknąć spraw tak, jak my potrafimy je rozważać.... Żyje bardziej fizycznie, nie duchowo.... Chociaż mogę się mylić.... Nie wiem....

Asia tak żyje tylko wtedy, gdy dominuje ciało fizyczne. Jeśli na przykład ma (jakby to ująć) kontakt z Bogiem, to dzieje się to bardzo świadomie. Gdy jest w śpiączce, też jest inaczej.
Rozmawiałam z kimś, kto był po śmierci klinicznej. Ta osoba miała dość spektakularne doświadczenia. Powiem w punktach to, co mi się przypomni:
1. świadomość tak jasna, jak nigdy wcześniej
2. poczucie wszechogarniającej miłości
3. retrospekcja
4. możliwość wyboru
5. wiedza... Ów człowiek mógł stawiać pytania i dostawał jasne odpowiedzi. Pytania dotyczące także trudnych problemów np. z dziedziny astronomii i natychmiast z łatwością to rozumiał. Umysł nie miał żadnych absolutnie przeszkód w percepcji.
6. po wybudzeniu wiedział, że to „wiedział”, ale tylko tyle... Sama mądrość „uciekla”. Tliła mu się też myśl o jakichś walących się wieżowcach. Jest z Gdyni, więc myślał, że to u niego będzie, a okazało się potem, że to był atak na WTC! On to wiedział wcześniej! Czasami zostaje coś mętnego, zaledwie świadomość wszechwiedzy, jaką się posiadało. I to ma każdy... Dlatego chyba Pitagoras, czy Platon mieli rację, że ciało to tylko wiezienie duszy, a ten byt jest tylko próbą, próbowaniem nas.

Poczekaj....., to jest przekaz osoby „normalnej”, rozumiejącej świat, ludzi, siebie, naturę, potrafiącej czytać, mówić, wykształconej (obojętnie w jakim stopniu). Czy znasz przekaz od osoby niepełnosprawnej intelektualnie, chorej psychicznie, lub głęboko upośledzonej? Masz przekazy od takich osób? To będzie dla mnie świadectwo..., że „tam” dla każdego jest równe miejsce, nie jak tu, na ziemi. Inaczej to spekulacje umysłu... Bo czy może spekulować umysł zaburzony, zniszczony?
Problem w tym, że osoba „niepełnosprawna” nie ma po „przebudzeniu” narzędzi, by to przekazać.
Właśnie.... Przekaz jest więc tylko niejako „dyskusyjny”. 


Uważam, że mózg to tylko narzędzie umysłu/duszy, a jednocześnie bariera, bo jeśli mózg ma problemy... to... Hmmm, powiedzmy, że masz geniusza.......Potem ma np. wypadek i pada mu mózg. Nie może przekazać nic bo stracił medium. Ale czy to dowód, że  jako osoba jest „pusty”?
Ludzie po wypadkach są ludźmi, którzy mieli wcześniej rozwinięty mózg, zdążyli zebrać wiedzę i doświadczenia... Mogą je przekazywać językiem zrozumiałym dla wszystkich. Nie znam przykładów osób, które funkcjonowały tu, na ziemi, w ciele „uszkodzonym” i potem nagle przekazywały treści, które nigdy nie były im dostępne wcześniej....
Bo pewnie nie prowadzi się takich badań.
Nie prowadzi się badań, bo z punktu widzenia nauki są niemiarodajne i nic nie wnoszą.
A jeśli to życie jest tylko przystankiem, próbą.......... i decydujemy się na przykład na takie doświadczenie, by tu być na bardzo niskim stopniu rozwoju?
Z punktu etyki.... to kwestia wyłącznie wiary...

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Dialog piąty...


Dziś Joasię przewieziono na OIOM do Zielonej Góry. Koszmarny oddział, zbiorowa sala, żadnej intymności.... nawet nie można w intymności przeżywać swego bólu....
.
Joasia umiera.....! Nie umiem pogodzić się z Jej odejściem....! 

Widzę, jak bardzo cierpi! To okrutnie boli! Przede wszystkim zaś widzę bezradność lekarzy.....
A ja............. jestem otulona niemocą, w kokonie kiru...
Depresja..... !
Potworna.... !
Jestem w rozpaczy, ból rozsadza mi serce....
Nic nie mogę....!
Widzę potworne cierpienie Joasi..... i niemoc lekarzy....
Czy po to mam mózg, żeby nie wiedzieć?
Gubię się w pojmowaniu łaski...., dobra...
Cierpię.... !
Potwornie.....!

Droga Maryniu...  Długo zastanawiałam się, co powiedziać... Wiem, że cierpisz ogromnie i każde moje słowo może dawać Tobie nowe rany. Myślę, że jedyne co możesz, to polecić Asię i siebie Bogu......
Troszkę przeszłam i wiem, że bunt jaki we mnie powstał, czy też „głębokie i cierniste” wchodzenie w to, co się działo nic mi nie dawało. Był tylko narastający ból. Nie wiem, czy wtedy myślałam o Tacie, czy bardziej o sobie, pozbawianej życia ukochanej osoby.... Teraz, po latach myślę, że On TAM, po tamtej stronie, jest szczęśliwszy, bo już nie cierpi. Spełnia swoje marzenia i rozwija się... Wierzę, że Bóg pokazał mojemu Ojcu alternatywy..... żyć w cierpieniu czy wyzwolić się.... I On sam wybrał... Mój Tata dawał nam niezwykle znaki obecności, a swojej ukochanej siostrze, która miała dar widzenia powiedział zaraz po przejściu: „jak tu pięknie, jak tu interesująco”... Był zachwycony. Tak naprawdę świat tu, jest mniej realny, niż ten TAM...

Śmierci nie ma. Jest tylko wyswobodzenie duszy z niedomagającego  ciała. Po przejściu jesteśmy, choć inaczej. Widzimy cierpienie i tęsknoty swoich bliskich. Problemy są tylko z komunikacją....
Pamiętaj jednak, że nic do końca nie jest przesądzone. Może dokonać się cud i Asia wyzdrowieje......., albo Bóg uzna, że lepiej jej będzie TAM, bo mimo wielkiej Twojej miłości, w tym życiu Bóg dał Asi trud i boleść. Nie wierzę w reinkarnację, ale chyba wierzę, że każdy pozwolił Bogu, by wybrał mu życie najlepsze do rozwoju w perspektywie nieskończoności naszej egzystencji.
Być może, pełne bólu życie Asi, jest jej darem, który dała sobą, by inni stawali się pełni miłości?
Najtrudniej tak żyć, ale Bóg każdemu dał wolny wybór. I Ona wyraziła zapewne na to zgodę, zanim się narodziła... Wiem, że ludzie  w takich granicznych chwilach, mają wybór... Asia na pewno sama wybierze. Ale nawet jeśli wybierze przejście, to zawsze będzie Twoją Strażniczką. Twoim Aniołem. Będzie blisko... Na pewno chce, byś Ty była radosna i szczęśliwa. Wierz mi, Asia jest Piękną Dziewczyną, która daje Miłość... Cokolwiek by się stało........ pomyśl, że to decyzja Asi i Boga.

Pytasz o łaskę.... Bóg ma inną logikę... Bóg patrzy, co nam pomoże w życiu nieskończonym i rozwoju do Niego. Pozwala na cierpienie, by nas uszlachetniało. Prosi by dbać, byśmy nie stracili miłości i wiary... mimo cierpienia. Chyba mówię truizmy....  Takie odczucia miałam, gdy byłam zbuntowana, zrozpaczona...  Ale bywały chwile olśnienia, kiedy to wszystko budowało sens.....
Łaski..... ona bywają bardzo trudne...., ale te - dają wielki splendor dla ducha. Spróbuj nie myśleć po ludzku...... Trudno jest myśleć duszą, a nie ciałem. Wiem, że trudno Ci tak myśleć...... Ja nie potrafiłam....... Ale Ty jesteś wyjątkowa i bardzo mądra.
Podziwiam Cię Maryniu, że potrafiłaś dotąd z uśmiechem pokonywać smutki i dramaty życia... Jesteś wybrańcem Boga... On jest blisko Ciebie.... Dobrem jest Asia, dobrem jesteś Ty....

Przytulam Cię Maryniu.... ja i inni, którzy o Tobie myślą, z modlitwą i ciepłem.... Mam nadzieję, że nie zraniłam Cię moim chaotycznym gadaniem. Tak to czułam. Czekam na Ciebie. Bardzo bym chciała, byś przyniosła dobre wieści....