Wiesz... wielu mnie zostawiło w tej sytuacji, nie podało rąk,
odwróciło głowę i plecy. Obcy stali się bliżsi....
Bo tak
często jest... czasami ludzie czynią to z lęku... Nie wiedzą, jak się zachować,
albo nie chcą się dołować.
Wiem, bardzo mnie to
zabolało, ale wiem, że oni tacy po prostu są... Najbardziej przykre było usłyszeć
„wyjechałam odpocząć”...., „nie chcę kłopotów”....,
„przecież nie pomogę Ci, nie jestem lekarzem”....
Zastanawiam się zawsze, czemu tak
jest? Abstrahujac od ludzi..., czemu Bóg tak dopuszcza?
Aby doświadczyć miłości...?
Ktoś mi powiedział, że dlatego,
by bardziej zaufać Bogu, nie ludziom, nie sobie... Po prostu doświadczyć i pokazać
Bogu, że mimo wszystko... jesteś pełna miłości. Bóg chce
pokazać, że każdy zawiedzie tylko nie On. Tyle..., że On ma swoja
transcendentną logikę. Dla Niego ważna jest wieczność i byt najprawdziwszy.
Egoistycznie rzecz biorąc ja to wiem, że jestem pełna miłości
do człowieka...., ale wciąż mam nadzieję, że otaczam się ludźmi podobnymi do
mnie.... Tymczasem tak nie jest... i chyba dlatego tak czuję, że Bóg mi
pokazuje nie idź tam, gdzie miłości mało...
Nie, Bóg
pokazuje coś innego. Idź tam, gdzie brak miłości i pokaż ją.
Pokazałam, zobaczyłam
plecy...., a jak już upadłam pod ciężarem, to wyciągnęły się ręce na spotkanie
ze mną...., tylko.... ja już leżałam, bez sił....
Powiedz to Bogu, nie bój się Jemu
żalić, krzyczeć na niego, prowadź z nim dialog! On tego pragnie... Bądź jak dziecko, po prostu się wyżal. Powiedz Matce Bożej jak Ci ciężko, Ona przecież to zrozumie.
Może za cicho
gadam...? Jestem subtelna, nie walę, nie krzyczę i nie złorzeczę.... proszę
tylko o siłę... i zawsze dziękuję, za najmniejszy dar....
Ktoś kiedyś uczył mnie medytacji,
ale takiej katolickiej. Np. otwierasz Pismo Św. na „chybił-trafił”, przypadkowo. Próbujesz odnieść myśl do
siebie i zrozumieć... Otwórz. Wcześniej zapytaj, co chce Ci Bóg powiedzieć? Otwórz... czytaj i rozważaj, odnosząc to do siebie ... Spróbuj już dziś, na gorąco.
Otworzyłam... To list
do Galatów 4,21-5,10.
„Wesel się, niepłodna, która
nie rodziłaś!
Wykrzykuj z radości, która nie zaznałaś bólów rodzenia!
Bo więcej dzieci ma ta, która była opuszczona
aniżeli zamężna! (Iz 54,1)”
Nie jestem niepłodna,
ale Joasi nie urodziłam.... Co to ma znaczyć? Wesel się...?
I dalej.... „Porzuć
niewolnicę i wyrzecz się jej syna! Bo syn niewolnicy nie będzie dziedzicem na równi
z synem wolnej” (Rdz 21,10) [To
jest z Alegorii o Sare i Agar]
Mam się wyrzec Joasi?
Nie, wniknij w to. A... „Joasi nie urodziłam”? Co masz na
myśli?
Joasia pojawiła się w moim życiu, kiedy miała 9 miesięcy.
Jest dzieckiem adoptowanym, całkowicie.
Ooo... może to klucz?
Przecież to bez
znaczenia! Jest moim dzieckiem!
Nie..., poczekaj ...
„Wesel
się, niepłodna, która nie rodziłaś!
Wykrzykuj z radości, która nie zaznałaś bólów rodzenia!
Bo więcej dzieci ma ta, która była opuszczona
aniżeli zamężna! (Iz 54,1)”
niepłodna = pomon
Nie rodziłaś Asi......., ale
właśnie Ty masz więcej dzieci /czyt. zasług/. Jesteś opuszczona przez męża, ale
jesteś miła Bogu, bo zrobiłaś więcej niż inni... Więcej okazałaś miłości,
bardziej jesteś matką...
„Bo więcej
dzieci ma ta, która była opuszczona”
Myślę, że to można
wielopłaszczyznowo odebrać, ale z pewnością jest to okazanie przez Boga, że
jesteś dla Niego bardzo wartościowa. Zauważ, że mowa o dziecku i ciekawe... bo
istotnie nie rodziłaś......, choć to świadczy o Tobie dobrze... I nie w tym rzecz, czy
dziecko rodzone czy nie, ale jak mu dajesz miłość..., to podwójny splendor.
No właśnie.... i każe
porzucić....! Nie umiem tego! Nie po to wzięłam Joasię, by ją porzucić.....
Nie wiem
czy porzucić, nie staraj się rozumieć tego dosłownie....
Zostawić, oddać.... to dla mnie to samo....
Jak coś
Ci obce albo nie rozumiesz..., pytaj dalej, kłóć się, jak Żyd. Tego nie wiesz, o co prosi Cię Bóg.
Ja tu widzę, że Cię ceni... za twoją miłość do Asi.
„Porzuć
niewolnicę i wyrzecz się jej syna! Bo syn niewolnicy nie będzie dziedzicem na równi
z synem wolnej” (Rdz 21,10)
Fakt, nie wiem, o co
mnie prosi....., ale ja nie mam sił...., jestem tylko człowiekiem...
Zapytaj
Go..., o co Cię prosi. Powiedz mu, że nie masz sił, że nie wiesz, co myśleć.
Wniknij w to, ale...... nie bądź subiektywna, w sensie, że kieruje Twą myślą lęk.
Nie wyciągaj pochopnych wniosków, długo myśl. A jak nie rozumiesz..., pytaj
dalej.
No dobrze...
otwieram, gdzie palec się zatrzyma... To jest Kazanie św. Piotra (2,11-26)
„Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie - słyszymy ich głoszących
w naszych językach wielkie dzieła Boże”. Zdumiewali się wszyscy i nie
wiedzieli, co myśleć: „Co ma znaczyć?” - mówili jeden do drugiego. „Upili się młodym
winem” - drwili inni. Pierwsze wystąpienie Głowy Kościoła. Wtedy stanął Piotr
razem z Jedenastoma i przemówił do nich donośnym głosem: „Mężowie Judejczycy i
wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie
mych słów! Ci ludzie nie są pijani, jak przypuszczacie, bo jest dopiero trzecia
godzina dnia, ale spełnia się przepowiednia proroka Joela:
W ostatnich dniach - mówi Bóg - wyleję Ducha mojego na wszelkie ciało,
i będą prorokowali synowie wasi i córki wasze,
młodzieńcy wasi widzenia mieć będą,
a starcy - sny.
Nawet na niewolników i niewolnice moje
wyleję w owych dniach Ducha mego,
i będą prorokowali.
I sprawię dziwy na górze - na niebie,
i znaki na dole - na ziemi.
Krew i ogień, i kłęby dymu,
słońce zamieni się w ciemności,
a księżyc w krew,
zanim nadejdzie dzień Pański,
wielki i wspaniały.
Każdy, kto wzywać będzie imienia Pańskiego,
będzie zbawiony.
Mężowie izraelscy, słuchajcie tego, co mówię: Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego
posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich
Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie, tego Męża, który z woli
postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych
do krzyża i zabiliście. Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż
niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim, bo Dawid mówił o Nim:
Miałem Pana zawsze przed oczami,
gdyż stoi po mojej prawicy,
abym się nie zachwiał.
Dlatego ucieszyło się moje serce
i rozradował się mój język,
także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei....”
Za wiele tu treści....
nie wiem na co zwrócić uwagę, na czym się zatrzymać...
Poczekaj....
I
sprawię dziwy na górze - na niebie,
i znaki na dole - na ziemi.
Krew i ogień, i kłęby dymu,
słońce zamieni się w ciemności,
a księżyc w krew,
zanim nadejdzie dzień Pański,
wielki i wspaniały.
Każdy, kto wzywać będzie imienia Pańskiego,
będzie zbawiony.
Tak, zwróciłam na to
uwagę
Lecz Bóg
wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci
Miałem
Pana zawsze przed oczami,
gdyż stoi po mojej prawicy,
abym się nie zachwiał.
Dlatego ucieszyło się moje serce
i rozradował się mój język,
także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei
Tak szukaj Marysiu...... i nie
trać nadziei. Pamiętaj, że cuda się zdarzają... Każdy, kto wzywa Boga będzie
zbawiony. Bóg każdego usłyszy i pomoże Ci, zobaczysz. Rozmawiaj z Nim... na
pewno wiele się dowiesz..